Od poniedziałku od godziny 10 rolnicy mają blokować krajową "dwójkę" w Zdanach koło Siedlec na Mazowszu - ogłosił szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski. Związkowcy już tydzień temu dali Ewie Kopacz ultimatum - rozmowy albo protesty. Szefowa rządu się z nimi nie spotkała.

Rolnicy żądają dopłat do produkcji trzody. Zapowiadają kolejne akcje protestacyjne. Tej lokomotywy nie zatrzymacie, czy to się komuś będzie podobać czy nie. Bo rolnicy tego nie wytrzymują. Rolnicy murem za mną pójdą, bo rolnicy potrzebują lidera wyrazistego, który będzie bronił ich interesów - mówi Izdebski i podkreśla: Górnicy zablokują drogi na Śląsku, my zablokujemy drogi na Mazowszu i później cyklicznie blokady będą powstawały w województwach: wielkopolskim, mazowieckim (dwie), podlaskim, dolnośląskim i lubelskim. Będą one powstawały cyklicznie, co dwa dni - powiedział dziennikarzom Izdebski. 

Izdebski zapewnia, że rolnicy będą informować o kolejnych blokadach na bieżąco. Ja myślę, że polski rząd przyjdzie po rozum do głowy i dokona pewnych zmian i spotka się z nami i potraktuje rolników jako tę grupę społeczną, która powinna być traktowana tak jak górnicy, tak jak lekarze, ta jak ogólnie służba zdrowia i inne grupy społeczne - mówi. 

Izdebski dodaje, że do "paraliżu Warszawy" dojdzie po kilku dniach, "jeżeli rząd nie przyjdzie po rozum do głowy": Nastąpi marsz gwiaździsty na Warszawę wszystkich traktorów sprzętu rolniczego tak, że żadna mysz się nie prześliźnie.

Izdebski zastrzega, że rolnicy "już nie proponują", lecz "żądają". My dzisiaj żądamy przede wszystkim tego, żeby pani premier ujawniła źródła pochodzenia 100 mln euro dla Ukrainy, gdy nie ma 7 mln zł na wypłaty odszkodowań dla polskich producentów kukurydzy czy ziemniaka, które zniszczyły dziki. My o tych postulatach innych, będziemy rozmawiać tylko i wyłącznie w kancelarii premiera. Inna droga jest już niemożliwa - grozi.

Podkreśla, że rolnicy "nie chcą wielkich milionów". My chcemy pracować, ale za tę pracę chcemy po prostu godnie żyć. Jeżeli premier tego nie rozumie, jeżeli minister tego nie rozumie, to trudno, to po prostu muszą odejść. Rolnictwo polskie jest kołem zamachowym polskiej gospodarki. Jeżeli rolnictwo będzie się rozwijać, będzie rozwijała się cała gospodarka i my o tym pamiętamy - powiedział.

Przypomnijmy, że rolników nie odwiodły od protestów rozmowy ostatniej szansy z resortem rolnictwa i obietnice szybszej wypłaty dopłaty unijnych. Zarzucają ministrowi rolnictwa, że do stołu usiadł w ostatniej chwili, a jego obietnice często są puste. Dodatkowo szef rolniczej Solidarności Jerzy Chróścikowski twierdzi, że szef resortu zawiódł w sprawie kontroli sprzedaży ziemi obcokrajowcom, nie radzi sobie z innymi sprawami. Nie ma żadnej decyzji, która pozwoliłaby na to, żeby problem został rozwiązany - mówi Chróścikowski. 

Minister odpowiada, że protesty nie poprawią sytuacji finansowej rolników. Namawia do szybkiego składania wniosków o dopłaty i udziału w komisji trójstronnej, przy resorcie.