Stanisław Kalemba spotkał się z rolnikami z województwa podlaskiego, którzy stracili na wprowadzeniu stref buforowych w związku z afrykańskim pomorem świń (ASF). Minister rolnictwa zapowiadał wczoraj, że w Sokółce przedstawi im szczegóły pomocy. Według rolników szczegółów jednak nie było, przynajmniej na spotkaniu z nimi. "Minister powinien przyjechać z gotową receptą, a nie mówić, że będzie się spotykał z ambasadorami" - powiedział jeden z obecnych.

Co więc powinien zadeklarować minister Kalemba, żeby rolnicy spali spokojnie? Powinien być już ustalony harmonogram odbioru tuczników ze stad, które są w strefie buforowej i to po cenie normalnej, a nie dwa razy niższej, jak teraz - odpowiada pan Andrzej, rolnik z gminy Szudziałowo, gdzie wykryto pierwszy przypadek zarażonego dzika. Jeżeli państwo nie weźmie naszych zwierząt, to my ogłosimy bankructwo, bo nie możemy ich sprzedać, nie możemy też zjeść. Co więc robić? - dodaje.

Podczas spotkania rolnicy pytali m.in. o możliwość uboju świń pochodzących ze stref buforowych na własny użytek, czy sąsiadów. Nadchodzą święta, jak nie możemy sprzedać świń, to je chociaż ubijemy. Teraz jest na to czas - odzywały się głosy z sali. Na razie uboju na własny użytek przeprowadzać nie można, ale może jeszcze przed świętami to się zmieni. Trzeba będzie jednak każdorazowo taki przypadek zgłaszać służbom weterynaryjnym.

Rolnicy wyrazili też swoje zaniepokojenie sytuacją dzików, które według nich powinny być odstrzelone. Przy granicy nawet połowa zamierzeń myśliwych nie jest zrealizowana, a to może się zemścić - mówili. Jak będziemy zbierać z pól np. kukurydzę i będą tam przyniesione przez dziki wirusy ASF, sami to potem zaniesiemy do naszych gospodarstw - dodawali. W odpowiedzi jeden ze specjalistów w dziedzinie chorób zwierząt powiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu oddzielenie siana, czy kukurydzy od chlewu ze świniami. Rolnicy nie byli zadowoleni z takiej odpowiedzi.

Według szacunków nawet 40 tysięcy tuczników czeka na skup, a cena trzody chlewnej spadła prawie o połowę. Rolnicy do każdego tucznika muszą już dopłacać nawet 150 złotych, co jest dla nich nieopłacalne.

(MRod)