To był fatalny rok dla polskiego górnictwa. Po pierwsze cała branża ma problemy finansowe. Po drugie, niepokojąco rośnie liczba wypadków. W 2014 roku w kopalniach zginęło 29 górników. Rok wcześniej było 21 śmiertelnych wypadków. Prawie o połowę wzrosła też liczba tak zwanych wypadków ciężkich. Teraz było ich 29, a rok temu 16.

W 2014 roku wzrosła też liczba wypadków związanych z podziemnymi taśmociągami. Statystyki są bardzo wymowne. 10 ostatnich lat to 23 śmiertelne wypadki na taśmociągach. Ale aż 6 górników zginęło tylko w zeszłym roku.

Podziemny taśmociąg skraca np. drogę dojścia do pracy, ale jeśli jest nieprzystosowany do przewozu ludzi bywa śmiertelnie niebezpieczny, bo taśma przesuwa się z prędkością do 4 metrów na sekundę.

W styczniu ubiegłego roku np. jadący taśmociągiem górnik z kopalni Murcki-Staszic wpadł do zbiornika na węgiel. W lipcu natomiast taśmociąg wciągnął górnika, który próbował go naprawić nie wyłączając zasilania. Z kolei we wrześniu w kopalni Mysłowice-Wesoła taśma wciągnęła pracownicę zakładu przeróbki.

Na ponad 1900 podziemnych taśmociągów do transportu ludzi przystosowany był zaledwie co 87.

Zamontowanie półkilometrowego nowego taśmociągu przystosowanego do transportu ludzi - górnik jedzie na nim w pozycji leżącej - kosztuje około 3 milionów złotych. Przebudowa i przystosowanie starego taśmociągu to koszt około miliona złotych.

Tam gdzie są podziemne taśmociągi do transportu ludzi, szybciej dociera się na stanowisko pracy i jest mniej wypadków tzw. komunikacyjnych, czyli związanych z potknięciami czy upadkami. W zakładzie górniczym Sobieski w Jaworznie 4 lata temu było ponad 30 wypadków związanych z podziemną pieszą wędrówką górników. Dwa lata temu, kiedy pojawił się nowoczesny transport, takich przypadków było już zaledwie 9.

(j.)