Samodzielnie siedzi i je, uczy się wstawać, a od kilku dni bierze udział w zajęciach w przedszkolu. Kacper z Bytomia, którego w grudniu skatował partner jego matki, niedawno skończył 5 lat. Od kwietnia w rodzinnym domu dziecka wychowuje się z dziewięciorgiem innych dzieci. Czuje się i rozwija coraz lepiej. "Dziękuję wszystkim za pomoc" - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek mama zastępcza Kacpra, pani Ewa Krupa.

Anna Kropaczek: Jak Kacper się czuje?

Ewa Krupa: Mamy takie poczucie, że czuje się z nami dobrze. Z nami, czyli z dorosłymi i dziećmi. Jeśli nawet na początku mieliśmy obawy, czy Kacper powinien dołączyć do tak licznej rodziny, to teraz właściwie już ich nie mamy. Widzimy, jak bardzo mocno stymulująco każde dziecko wpływa na Kacpra. Z najmłodszymi Kacper uczy się mówić, naśladuje ich mowę. Starsze dzieci mu śpiewają, najstarsza - nasza 19-latka - czyta, więc każdy z domowników jest bardzo cenny w tym, żeby Kacper osiągał maksimum swoich możliwości.

Można powiedzieć, że to taka dodatkowa rehabilitacja - oprócz tej specjalistycznej, profesjonalnej.

Tak mi się wydaje, tak to chcę widzieć, tak to chcę traktować!

A jak wygląda ta profesjonalna rehabilitacja?

Przychodzi do nas "wujek" Daniel, rehabilitant ruchowy, który pomaga Kacperkowi stawać na nogi i to dosłownie. Kacper jest w stanie sam sobie usiąść na łóżku, czego wcześniej nie robił. Trzeba mu było nawet głowę do jedzenia przytrzymywać, ponieważ leciała na każdą ze stron. W tej chwili siada sam, a "wujek" Daniel stara się, żeby zaczął stawać na własnych nogach. Być może to jest przygotowanie do chodzenia. Nie wiemy, do jakiego momentu dojdziemy w pracy z Kacperkiem, ale na pewno nie zaprzestaniemy, dopóki będziemy widzieć, że Kacper robi postępy. Przychodzi do nas też pani neurologopeda, z którą Kacper uczy się mówić i prawidłowo jeść, bo to wciąż nie jest doskonałe.

Co Kacper mówi?

Pojedyncze słowa. Z mówieniem trochę się zatrzymał. Był taki moment, kiedy co tydzień słyszeliśmy nowe słowa. Teraz mamy zastój, ale myślę, że kiedy już rozpoczął swoje przedszkole, to ta stymulacja będzie prowadziła do tego, żeby mówił więcej.

Kiedy Kacper opuszczał szpital, nie było wiadomo, czy widzi. Jak jest teraz?

Widzi w 50 procentach, ale nie wiemy, co to tak naprawdę znaczy.

A jak wyraża swoje emocje?

Śmieje się. Rehabilitanci uważają, że jest dzieckiem bardzo kontaktowym i pogodnym. Taką też mam informację od wychowawczyni z przedszkola (Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy - przyp. red.). Kacper był w przedszkolu bardzo pogodny. Kiedy mówię mu, że pojedzie do przedszkola, że będą dzieci, że będzie pani, śmieje się.

Wśród dzieci, które pani z mężem ma pod opieką, jest też rodzeństwo Kacpra. Jaki to ma na niego wpływ?

Uważamy, że bycie rodzeństwa z Kacprem to jest takie nawiązanie do tego, co miał wcześniej. Ponieważ my jesteśmy - czy może raczej: byliśmy - obcy. Rodzeństwo jest takim łącznikiem. On słysząc ich głosy, bawiąc się z nimi, może też wracać do zdrowia.

Kiedy Kacper był w szpitalu i okazało się, że potrzebuje pomocy materialnej: pieluch, jedzenia, był ogromny odzew. Wielu ludzi przysłało paczki. To się przydaje?

Wszystko się bardzo przydaje! Tych rzeczy było na tyle dużo, że możemy też podzielić się z innymi naszymi dzieciakami. To fantastyczne i bardzo, bardzo wszystkim dziękuję!

Kacper ma swój profil na jednym z portali społecznościowych. Założyli go pracownicy MOPR-u, a państwo się zgodzili…

Pomyśleliśmy sobie, że ta grupa osób, która wspierała materialnie i duchowo Kacpra, powinna wiedzieć, jak on się ma teraz, co się z nim dzieje. To się tym ludziom zwyczajnie należy.

Historię Kacpra możecie śledzić na jego profilu na Facebooku.