Sąd rodzinny w Białymstoku odebrał rodzicom 3,5-letniej Nikoli prawa rodzicielskie do czworga dzieci. W tej rodzinie brakuje jakiejkolwiek stabilizacji – tłumaczyła swoją decyzję sędzia Joanna Toczydłowska. W pierwszym procesie sędzia dał małżeństwu szansę na poprawę.

Rodzicom Nikoli przysługuje prawo do odwołania od wyroku, nie wiadomo jednak, czy to zrobią, bo nie chcieli na ten temat rozmawiać z dziennikarzami.

Kłopoty rodziców Nikoli zaczęły się od zaginięcia dziecka. Dziewczynka zniknęła w połowie maja. Rodzice wysłali ją w piątkowy wieczór do sklepu po lody. Nikola odnalazła się dzień później – w mieszkaniu, gdzie koczują bezdomni. Wtedy właśnie wyszło na jaw, że kuratorzy już wcześniej alarmowali, że rodzice niewłaściwie opiekują się dziećmi.

W połowie czerwca sąd rodzinny postanowił dać im jednak szansę - na trzy miesiące mieli zatrzymać dzieci i wykazać, że potrafią się nimi opiekować. Jednak już po dwóch miesiącach okazało się, że rodzice nie są w stanie utrzymać pracy, jaką dostali w specjalnym ośrodku i że opieka nad dziećmi nadal nie jest właściwa.

W tej chwili dzieci przebywają w domu dziecka, a rodzice mogą je odwiedzać bez ograniczeń, ale podczas tych wizyt zawsze będzie obecny pracownik placówki.