Dokładnie za tydzień, 23 października, rodzice niepełnosprawnych dzieci znów będą manifestować w Warszawie. Pół roku od poprzedniego protestu przypomną przed Sejmem o swoich postulatach.

Rodzice niepełnosprawnych żądają przede wszystkim zabezpieczenia dla rodziców na wypadek śmierci dziecka, którym opiekowali się przez kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat.

Kiedy dziecko umiera, mama nie ma nic. Ostatni taki przykład to matka z Torunia, która poszła do urzędu pracy i nie może się zarejestrować, jako osoba bezrobotna - mówi Iwona Hartwich ze stowarzyszenia "Mam przyszłość". Chodzi o to, by rodzice, których dziecko umrze, nadal otrzymywali świadczenie pielęgnacyjne. Jeśli opiekowali się niepełnosprawnym dłużej niż 20 lat - dożywotnio, a jeśli krócej - przez rok. To główny postulat, ale jest ich więcej. Wśród nich są zmiany zasad orzekania niepełnosprawności i bezkolejkowy dostęp do lekarzy specjalistów.

Na przełomie marca i kwietnia rodzice niepełnosprawnych dzieci przez kilkanaście dni protestowali w Sejmie. Po tym proteście udało im się wywalczyć podniesienie świadczenia pielęgnacyjnego do poziomu płacy minimalnej, czyli 1200 złotych od 1 stycznia przyszłego roku i opłacania składek emerytalnych za osoby pobierające świadczenie.

Od pół roku odbywają się regularne spotkania między przedstawicielami rządu, a rodzicami niepełnosprawnych. Ci ostatni nie widzą jednak efektów rozmów. Nie słucha się tego, co tam mówimy, o co prosimy - przekonuje Iwona Hartwich. Dodaje, że podniesienie świadczenia pielęgnacyjnego to tylko kropla w morzu potrzeb rodziców niepełnosprawnych dzieci. Dlatego 23 października rodzice zaprotestują przed Sejmem.

(mpw)