- Wybaczamy, ale pamiętamy. Po to, żeby uniknąć dawnych błędów i następnych katastrof - mówił podczas mszy w 29. rocznicę pacyfikacji kopalni Wujek metropolita katowicki, arcybiskup Damian Zimoń. - Pamiętamy o zbrodni i ofiarach tej zbrodni. Chcemy, by ta pamięć trwała jako wielka przestroga, czym była i czym może zawsze być niedemokratyczna władza - apelował prezydent Bronisław Komorowski.

Na Górnym Śląsku umiemy odważnie patrzeć w przyszłość, ale też umiemy uczyć się z przeszłości. Dlatego obchodząc rocznicę zamordowania górników z kopalni Wujek, mówimy: "Wybaczamy" (...) Tak, nasze chrześcijańskie wybaczenie jest większe od nienawiści tych, którzy tę zbrodnię zaplanowali i wykonali - powiedział abp Zimoń w homilii. Duchowny kilkakrotnie nawoływał do poszanowania ludzkiej godności. Podkreślał, że jest ona niezbywalna.

Witając zgromadzonych, ks. prałat Stanisław Puchała mówił, że rodziny poległych górników zapalają lampki na ich grobach z nadzieją, że ich śmierć nie poszła na marne. Wyraził przekonanie, że ich ofiara będzie stawała się zaczynem sprawiedliwości, dobra, jedności i braterstwa w ojczyźnie.

Po mszy w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego uczestnicy obchodów jak co roku przeszli pod Krzyż-Pomnik przy kopalni, gdzie odbył się apel poległych i zostały złożone wieńce.

Te dziewięć nazwisk to ważne ogniwo w sztafecie pokoleń polskiej walki o polską wolność

Dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o prawdę i o trwałą pamięć - mówił prezydent. Bronisław Komorowski odczytał nazwiska dziewięciu poległych przed 29 laty górników. Te dziewięć nazwisk to ważne ogniwo w sztafecie pokoleń polskiej walki o polską wolność. W tej walce polscy górnicy byli zawsze obecni, dlatego 13 grudnia 1981 roku powiedzieli swoje głośne "nie" dla przemocy i zniewolenia - podkreślił.

Jak mówił, górnicy strajkujący w kopalni "Manifest Lipcowy", "Piast", "Wujek" i wielu innych "stanęli w poczuciu godności, w obronie solidarności i wolności". Czcimy ich pamięć obok zamordowanych w katowniach bezpieki, obok zabitych robotników poznańskiego Czerwca '56, stoczniowców z Wybrzeża z Grudnia '70, a także tych wielu, wielu innych, bitych i poniżanych, skazywanych na wieloletnie więzienia, na wieloletnie udręki i poniewierki - powiedział.

To im zawdzięczamy wolność, dlatego dzisiaj, jak co roku w niepodległym kraju, stajemy do apelu, stajemy do apelu pamięci. Wolna Polska wyrosła z Solidarności, z tego wielkiego ruchu społecznego przeciwko zniewoleniu i kłamstwu - mówił Komorowski. Dodał, że chyli przed nimi czoła jako prezydent niepodległej Rzeczypospolitej, ale także "jako człowiek wielkiej Solidarności".

Dzisiaj po 29 latach od tamtych strasznych dni, dzisiaj, po 21 latach od naszego solidarnościowego zwycięstwa i odzyskania naszej polskiej wolności, dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o prawdę, pragniemy jedności narodu opartej także o trwałą pamięć - zapewnił. Pamiętamy więc o zbrodni i ofiarach tej zbrodni. Chcemy, by ta pamięć trwała jako wielka przestroga, czym była i czym może zawsze być niedemokratyczna władza - zaznaczył Komorowski.

Wielkim bólem" i "wielką porażką w wolnej demokratycznej ojczyźnie" wszystkich ekip solidarnościowych rządzących krajem i całego demokratycznego wymiaru sprawiedliwości Komorowski nazwał to, że przez tyle lat ciągnęły się i ciągną procesy, które uniemożliwiają wydanie wyroku, wydanie oceny tych wszystkich zbrodni i odpowiedzialności za nie.

Chcielibyśmy bardzo, aby te wyroki miały miejsce, bo wtedy także łatwiej, wtedy także lepiej można powiedzieć słowo "wybaczam", jeśli za tym słowem stoi jednoznaczny wyrok nie tylko historii - podkreślił prezydent.

Zastrzegł, że nikt nie zamierza, nikt nie chce, nikt nie próbuje wpłynąć i nikt nie powinien tego próbować - zatrzymać wymiar sprawiedliwości. Podkreślił, że wymiar sprawiedliwości musi postawić swój jednoznaczny znak nad zbrodniami na miarę państwa demokratycznego; na miarę naszych potrzeb i oczekiwań - zamknąć rozliczenia z tą bolesną straszną historią - podkreślił Komorowski.