Dotychczasowy dyrektor Federalnego Biura Śledczego, Louis Freeh zapowiedział, że w czerwcu odchodzi ze stanowiska. Jego ośmioletnie rządy upłynęły pod znakiem rozszerzania wpływów FBI w różnych częściach świata, ciągłych utarczek z ekipą Billa Clintona, poważnych sukcesów i bolesnych porażek

Freeh nie podał konkretnych powodów swojego odejścia, oświadczył jedynie, że chce spędzać więcej czasu z rodziną z zmierzyć się z nowym wyzwaniami. Jego przyjaciele twierdzą, że mając 6 dzieci, chce zająć się czymś co przyniesie mu większe dochody – to jednak na pewno tylko część prawdy. Freeh został szefem FBI w bardzo trudnych chwilach, po pamiętnym ataku agentów FBI na siedzibę sekty Davida Korescha w Wako i odchodzi w obliczu fali krytyki po tym, jak FBI przez 15 lat nie była się w stanie zorientować, że jej agent Robert Hanssen jest rosyjskim szpiegiem. W ciągu 8 lat swojej pracy Freeh miał jednak poważne sukcesy, jak choćby schwytanie zamachowca z Oklahoma City Timothy McViegh’a czy Unabombera, Teodora Kaczyńskiego. Podkreśla się też jego zasługi dla walki ze światowym terroryzmem. Jego stosunki z Clintonem, który go mianował popsuły się bardzo szybko, gdy Freeh konsekwentnie żądał śledztwa z sprawie interesów prezydenckiej rodziny. Ekipa Busha liczyła na pozostanie szefa FBI na stanowisku, jednak zdecydował on inaczej.

foto: EPA

07:40