"Zaświadczeń ADR dla kierowców ciężarówek nie zabraknie" - uspokaja rzecznik resortu transportu Mikołaj Karpiński. To komentarz do ustaleń RMF FM, że ministerstwo zamówiło jedynie kilkanaście tysięcy druków. Pod koniec kwietnia wydanych zostało już dziewięć tysięcy pozwoleń.

Poprzedni, spóźniony przetarg, którego realizacja ruszyła w marcu, z prawie trzymiesięcznym poślizgiem, przewidywał zamówienie niewiele ponad 12 tysięcy plastikowych kart. Do końca kwietnia dokumenty wydano już prawie 9 tysiącom kierowców. Statystycznie, co roku, uprawnienia dla kierowców przewożących niebezpieczne ładunki, uzyskuje, bądź odnawia około 20 tysięcy osób. W ogłoszonym teraz przetargu, urzędnicy w końcu wzięli to pod uwagę. Na cztery lata zamówiono 100 tysięcy kart.


Zainteresowani udziałem w przetargu mają czas do końca maja na składanie wniosków. Potem wybranych zostanie pięć firm. To z nimi mają się zacząć negocjacje. Rozmowy jednak na pewno nie będą krótkie, bo trzeba pamiętać, że każdej z firm przysługuje odwołanie.

Rządowe zamówienie na 100 tysięcy kart ADR to łakomy kąsek dla przedsiębiorców. Wybór wykonawcy nie oznacza jednak automatycznie, że zaświadczenia od razu będą wydawane. Potrzebne są jeszcze umowy z szesnastoma urzędami marszałkowskimi. Ostatnio ich podpisanie o ponad miesiąc opóźniło wszystkie procedury. W budżecie państwa nie przewidziano bowiem pieniędzy na wydawanie kart ADR.