26 tysięcy złotych, które Mirosław Drzewiecki zarobił podczas "bezpłatnego" urlopu, czeka na niego w kasie Sejmu. Tajemnicę ujawniono dopiero po naszych licznych interwencjach. Sam poseł twierdził, że żadne pieniądze na jego konto nie wpłynęły. Ale też wpłynąć nie mogły - w tej kadencji Drzewiecki nie podał bowiem pracownikom Sejmu numeru swojego konta.

Mirosław Drzewiecki doskonale zatem wiedział, że pieniądze z Sejmu nie mogły wpłynąć na jego konto, ale czekają na niego w sejmowej kasie. Poseł od początku kadencji wiele razy pobierał gotówkę - między innymi z diety poselskiej - właśnie z kasy. Od początku kadencji jest jednym z tych posłów, którym nie przesyła się uposażenia na konto, tylko pieniądze czekają w kasie - mówi naszemu reporterowi dyrektor biura prasowego Sejmu Krzysztof Luft.

26 tysięcy złotych, które czekają na Drzewieckiego w sejmowej kasie, to wprawdzie pieniądze za zero obecności w Sejmie, a właściwie za pobyt na Florydzie, ale to są już pieniądze posła. Może je podjąć w każdej chwili i będą czekać na niego przez trzy lata.

Jak ustalił nasz reporter, Kancelaria Sejmu nalicza Drzewieckiemu uposażenia od 2 lutego. Wtedy właśnie zwrócił się on oficjalnie do Prezydium Sejmu o przywrócenie uposażenia, bo stracił pieniądze z resortu sportu. Zamiast jednak prosić - nieskutecznie, jak się okazuje - o bezpłatny urlop, mógł po prostu nie zwracać się o przywrócenie uposażenia. Wtedy pieniędzy w kasie by po prostu nie było.

"Jeśli pieniądze się pojawią, przekażę je na hospicjum albo dom dziecka"

Rano Mirosław Drzewiecki zapewniał naszego reportera, że pieniędzy u niego nie ma, i dodawał, że nie czuje wstydu przed wyborcami, że bierze uposażenie, podczas gdy nie pracuje w Sejmie, a gra w golfa w Miami. Podkreślał, że wystąpił do Kancelarii Sejmu z prośbą, by pieniędzy mu nie wypłacać, a gdzie są - nie wie. Żadne pieniądze na moje konto nie wpłynęły. Złożyłem podanie o urlop bezpłatny i poprosiłem o to, żeby nie wypłacać mi pensji i diety. Jeżeli jest taka sytuacja, że regulamin Sejmu nie pozwala, żebym ja tych pieniędzy nie wziął, to te pieniądze na pewno przeznaczę na hospicjum, dom małego dziecka - obiecywał poseł.

Kancelaria Sejmu z kolei konsekwentnie twierdziła, że od lutego Mirosław Drzewiecki pobiera i uposażenie, i dietę - i to bez żadnych potrąceń. Występując o kolejne urlopy, usprawiedliwiał bowiem nieobecności w Sejmie, a to uniemożliwiało odebranie mu poborów.

Dyrektor biura prasowego Sejmu ponownie potwierdził dzisiaj informacje naszych reporterów, ale po ostatnim oświadczeniu Drzewieckiego przelewy na jego konto zostały sprawdzone raz jeszcze.