Warszawski ratusz będzie żądać od wojewody mazowieckiego, by zapłacił za zamieszanie z nazwami ulic i zmianę tabliczek w związku z dekomunizacją. W piątek Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie uchylił wszystkie decyzje wojewody. Wracają więc nazwy 44 ulic sprzed dekomunizacji.

Władze Warszawy chcą wystawić wojewodzie rachunek za co najmniej 600 tysięcy złotych, ale żądania będą na pewno większe. 

Zarząd dróg miejskich postanowił zsumować koszty dekomunizacji z początku roku - to 450 tysięcy złotych. Dodatkowo teraz nie wszystkie zdjęte tabliczki nadają się ponownie do użytku - to kolejne koszty w wysokości 200 tysięcy złotych, a dojdą jeszcze nazwy przystanków.

Zarządzenie zastępcze zostało wydane z naruszaniem prawa. Ja nie widzę takiej możliwości, żeby warszawiacy płacili 600 czy 700 tysięcy za te zmiany
mówi dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Łukasz Puchalski. 

Wojewoda odpowiada, że z płatnością poczeka na kolejną decyzję sądu i dodaje, że kosztów można uniknąć, zostawiając obecne nazwy. Wystarczy, jak mówi, decyzja radnych: Czy trzeba to wszystko robić. Tę żabę trzeba ponownie jeść.

Prezydent stolicy ucina jednak jednak sprawę: Powinien być powrót do stanu poprzedniego - podkreśla Rafał Trzaskowski.

Stare nazwy mają ulic wrócić do końca stycznia.

Przypomnijmy, że Naczelny Sąd Administracyjny wyrzucił do kosza kilkadziesiąt decyzji zastępczych wojewody, który w listopadzie zeszłego roku zmienił nazwy ponad 40 ulic w stolicy. Najgłośniejszą zmianą było przemianowanie Alei Gwardii Ludowej na ulicę Lecha Kaczyńskiego. Patronami warszawskich ulic ponownie będą Hanka Sawicka, Leon Kruczkowski czy Wincenty Rzymowski.

(m)