Szczęśliwe zakończenie akcji ratunkowej w jaskini Czarnej w Tatrach. Ratownikom udało się odnaleźć i wyciągnąć dwoje zaginionych grotołazów, którzy wczoraj popołudniu weszli do jaskini.

Pomogliśmy dwójce grotołazów wyjść na powierzchnię. Cało i zdrowo wrócili do domu - powiedział ratownik dyżurny TOPR Andrzej Maciata w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim.

Kobieta i mężczyzna nie byli ranni, ale bardzo wyczerpani - dlatego pokonanie jaskini zajęło im więcej czasu niż początkowo zakładali. Grotołazi byli w dobrym stanie psychicznym i fizycznym. Dostali od nas trochę ciepłej herbaty - dodał ratownik.

Grotołazi zabłądzili w jaskini, która ma skomplikowaną sieć korytarzy. Trzeba być dobrym znawcom tej jaskini, żeby sobie w niej poradzić. I tutaj tego doświadczenia zabrakło - ocenił Maciata.

Dwoje grotołazów weszło wczoraj popołudniu do jaskini. Mieli wyjść z niej dziś rano o 6 - kiedy jednak tego nie zrobili, ich znajomi powiadomili ratowników.

Wchodząc do jaskini ustawia się tzw. godzinę alarmową. Jest to konkretna godzina, do której grotołaz zakłada, że wyjdzie na powierzchnię. Czas ten jest zazwyczaj ustawiany ze sporym zapasem. Jeśli jednak do tej pory osoba nie da znaku życia, zostają powiadomione służby ratunkowe. Tak było i w tym przypadku - dwoje grotołazów przekroczyło godzinę alarmową.

Na pomoc grotołazom wyruszyło 12 ratowników TOPR.

Jaskinia Czarna leży w Tatrach Zachodnich w masywie Organów w Dolinie Kościeliskiej. To szósta pod względem długości jaskinia w Polsce. Charakteryzuje się obszernymi korytarzami. Dostęp do niej mają tylko taternicy jaskiniowi.