Ustabilizował się stan zdrowia czterolatka, który został ciężko ranny w wypadku w Czeladzi. Chłopiec został uderzony w głowę samochodowym kluczem. Do tragedii doszło, kiedy dwaj kierowcy holowali samochody. Dziecko leży w klinice dziecięcej w Katowicach; jest w śpiączce farmakologicznej.

Czterolatek w środę wieczorem przeszedł trzygodzinną operację. Lekarze określają jego stan jako ciężki, ale stabilny. To był najcięższy uraz ze wszystkich możliwych, bo to był uraz czaszkowo-mózgowy. Ten gatunek urazu, który dotyczy ośrodkowego układu nerwowego, jest najcięższy. W tej chwili stan dziecka jest ciężki, bo jest ono w śpiączce farmakologicznej. Teraz trzeba się uzbroić w cierpliwość. My robimy swoje. Tkanki, które zostały uszkodzone, muszą się wyleczyć - powiedział Ludwik Stołtny, ordynator oddziału intensywnej terapii w klinice dziecięcej w Katowicach.

Sprawcom wypadku grozi nawet do 8 lat więzienia. Początkowo planowano, że mężczyźni jeszcze w czwartek staną przed prokuratorem i usłyszą zarzuty. Policja jednak nie przygotowała jeszcze wszystkich - wymaganych przez śledczych - materiałów. Prokurator czeka również na opinię lekarzy o stanie zdrowia dziecka, które ucierpiało w zdarzeniu.

Do wypadku doszło w środę podczas holowania autobusu przez ciężarówkę. Jako zabezpieczenia linki kierowcy użyli klucza płaskiego. Klucz pękł, a jego część ciężko raniła w głowę czterolatka z grupy przechodzących obok miejsca zdarzenia przedszkolaków.

Zakładanie klucza przy lince holowniczej jest zakazane. Na razie nie wiadomo jednak, czy zgodnie z przepisami kierowcy użyli linki holowniczej zamiast tzw. sztywnego holu. Duże samochody są na nim holowane jeśli jest to np. awaria hamulców, czy kierownicy. To oznacza, że nie zawsze musi być stosowany taki właśnie hol. Dlatego teraz tak ważne będą badania techniczne autobusu i dokładne sprawdzenie, co się w nim zepsuło.