W ostatnich siedmiu latach przybyło 360 tys. osób w wieku emerytalnym. W latach 2008-2012 budżet będzie musiał dopłacić do emerytur z ZUS prawie 200 mld zł. Bez wygaszenia przywilejów emerytalnych i wydłużenia aktywności zawodowej Zakładowi grozi niewypłacalność, pisze "Gazeta Prawna".

Eksperci wskazują, że od 1990 roku szybko wydłuża się życie Polaków. Mężczyźni żyją o pięć lat dłużej, a kobiety o cztery i pół roku. Zalecają więc nowemu rządowi jak najszybsze uchwalenie wygasających i nieobejmujących wielu osób emerytur pomostowych, podwyższenie wieku emerytalnego i wygaszenie przywilejów emerytalnych.

W Polsce żyje 6,02 mln osób w tzw. wieku poprodukcyjnym. To osoby, które ukończyły wiek emerytalny. W 2000 roku było ich 5,66 mln. W ostatnich siedmiu latach przybyło ich więc 362 tys. i stanowią one 15,8 proc. wszystkich Polaków (38,1 mln osób). To właśnie one, kończąc wiek emerytalny, powinny przechodzić na emeryturę.

Jednak z danych ZUS wynika, że emerytów przybywa zdecydowanie szybciej niż osób starszych. W 2000 roku ZUS wypłacał 3,36 mln emerytur, a we wrześniu tego roku 4,59 mln. Liczba ta wzrosła więc o 1,23 mln i jest niemal czterokrotnie wyższa niż liczba osób, które skończyły w tym czasie wiek emerytalny. Łączna kwota, jaką ZUS wydaje w ciągu roku na emerytury, wynosi 74,4 mld zł.

Polityka dezaktywizacji doprowadziła do tego, że mamy najniższy w UE odsetek pracujących osób w wieku 55-64 lata. Wynosi on zaledwie 28,1 proc., a średnia dla Unii to 43,5 proc.