22 lipca jeszcze niedawno kojarzył się z rocznicą powstania PRL. Od niedawna kojarzy się z nowszą historią III RP – dokładnie dwa lata temu Lew Rywin przyszedł z łapówkarską propozycją do Agory. Jak potoczyły się losy bohaterów?

22 lipca 2002 roku punktualnie o godz. 11 Lew Rywin, słynny producent filmowy, wszedł do gabinetu Adama Michnika, szefa "Gazety Wyborczej” i zażądał od niego 17,5 mln dolarów w zamian za korzystne dla Agory zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji. Tak zaczęła się największa afera korupcyjna w ostatnim 15-leciu.

Dwa lata później widać, że najgorzej wyszedł na niej właśnie Rywin. Producent trafił na ławę oskarżonych, nieprawomocnym jeszcze wyrokiem skazany został na 2,5 roku więzienia. Na razie cieszy się wolnością, być może wyjedzie na zagraniczne wakacje - kilka dni temu sąd zgodził się, by Rywinowi zwrócono paszport.

Nieco lepiej - bo bez sądu - potoczyły się losy tych, których Rywin wskazał jako swoich mocodawców. Wprawdzie Robert Kwiatkowski i Leszek Miller przez kilkanaście miesięcy twardo trzymali się prezesowskich i premierowskich foteli, ale w końcu ulegli. Byłego szefa TVP przygarnęła do pracy jakaś tajemnicza prywatna firma, Miller jest dziś szeregowym posłem upadającego SLD. Szeregową posłanką jest też jego zauszniczka i główna medialna rozgrywająca, Aleksandra Jakubowska.

Jak feniks z popiołów odrodził się za to Lech Nikolski, który wczoraj został ministrem w gabinecie Marka Belki. Pozostał jeszcze jeden – niezatapialny sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Włodzimierz Czarzasty jeszcze do maja przyszłego roku cieszyć się będzie stanowiskiem. Później kończy się jego kadencja.