Powiększa się grono przeciwników sprzedania najsłynniejszej polskiej kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Niedawno hucznie obchodzono jej 75-lecie, a Polskie Koleje Państwowe zapowiedziały, że chcą sprzedać należące do spółki Polskie Koleje Linowe, a wraz z nimi kolejkę na Kasprowy. Zainteresowani kupnem są inwestorzy zagraniczni, ale rośnie grono tych, którzy uważają, że nie powinniśmy pozbywać się tego "skarbu narodowego".

Protesty zapowiada Federacja Obrony Podhala. Jej przedstawiciele chcą interweniować w Ministerstwie Infrastruktury. Jakim prawem dziedzictwo narodowe ma być prywatyzowane? - pytają. Górale nie zgadzają się, żeby zagraniczny inwestor zarabiał na terenach w Tatrach, które kiedyś zostały im odebrane. Turyści także woleliby, żeby kolejka pozostała w polskich rękach. Dlaczego sprzedajemy za granicę. Przecież tutaj też ludzie nasi mają pieniądze - mówią.

Wiele obaw mają także zakopiańscy radni, szczególnie po zapowiedzi Słowaków, że chcą przejąć kolejkę. Trzeba się spodziewać najgorszego. Nie chcę oczywiście złowróżyć, ale myślę, że warto zatrzymać tego typu firmę w polskich i samorządowych rękach - wyjaśniają. Dlatego będą proponować, by PKL został skomunalizowany.

Jednym z pomysłów jest emisja obligacji miasta, które ma udziały w kolejce.

O sporze wokół sprzedaży kolejki przeczytaj także na blogu Jana Latały.