W Polsce szybko przybywa dzieci z nadwagą. Wszystkiemu winna jest źle zbilansowana dieta. Zdecydowana większość dzieci je byle co - zazwyczaj chipsy, czekoladowe batoniki, frytki, popijając to wszystko słodkimi gazowanymi napojami.

Opolscy lekarze alarmują: 70% przebadanych uczniów klas piątych zamiast śniadania w domu je chipsy i batoniki w szkole. Doktor Teresa Poleszuk-Spakowska twierdzi, że te dane są zatrważające! 100 dzieci na 1000, czyli 10 procent nie je śniadania w ogóle, a niewiele ponad 10 procent je śniadania pełnowartościowe. Inne dzieci jedzą np. tylko płatki na mleku, inne takie, których nie mogliśmy zakwalifikować jako śniadanie, np. pączek z marmoladą czy samo kakao.

Jak dodaje, niektóre dzieci zamiast drugiego śniadania dostają pieniądze, za które zazwyczaj kupują chipsy – tanie, z gadżetami w środku, smaczne i całkowicie bezwartościowe.

Niewiele lepiej jest, jeśli chodzi o obiady. Dzieci niechętnie zjadają zupy, marudzą przy drugim daniu; nad pożywne dwudaniowe posiłki przedkładają fast foody. Na szczęście menu szkolnych stołówek to nie hamburgery, zapiekanki czy hot dogi. Nad obiadowymi zestawami w niektórych szkołach prywatnych czuwają nawet dietetycy; pilnują, by posiłki były zdrowe, pożywne i bogate w witaminy.

O obiadowych propozycjach ze szkolnych stołówek w Poznaniu i Katowicach posłuchaj w relacji reporterów RMF Łukasza Wysockiego i Marcina Buczka:

A my dodajmy, że hamburgery – jak przekonują nowozelandzcy naukowcy - mogą powodować astmę; jedzenie ich raz w tygodniu zwiększa zagrożenie chorobą nawet o 75 procent. Nowa Zelandia ma najwyższy wśród krajów rozwiniętych, sięgający 20 procent odsetek dzieci cierpiących na astmę.

Z takim żywieniem walczą Brytyjczycy. Nowy projekt resortu edukacji zapowiada akcję przeciw serwowaniu uczniom wysokosłodzonych napojów, batonów, chipsów, chrupek czy solonych orzeszków.