Sześć osób zatrzymanych, a kilkanaście wylegitymowanych - to bilans przepychanek policji z przeciwnikami Marszu Tolerancji w Krakowie. W stronę manifestujących na rzecz równouprawnienia homoseksualistów poleciały jajka i petardy. Wyglądało groźnie, na szczęście nikt nie został ranny.

Marsz Tolerancji zorganizowany przez Fundację "Kultura dla Tolerancji" z placu Matejki szedł Plantami wzdłuż ulic Basztowej i Westerplatte na krakowski Rynek. Manifestanci nieśli kolorowe baloniki i tęczowe flagi - symbol ruchu gejowskiego oraz transparenty: "Tęczowa rodzina - szczęśliwa rodzina", "Każdemu wolno kochać", "Każdy inny-wszyscy równi", "Żyć we własnej skórze", "Miłość nie zna płci".

Do pierwszy zamieszek doszło zaraz po wyruszeniu marszu. Główne stracie nastąpiło już w Rynku. Na 800-osobowy marsz ruszyło 200 osób, przeważnie kibiców krakowskich drużyn i sympatyków skrajnych organizacji prawicowych. Poleciały jajka, petardy i butelki. Tylko dzięki zdecydowanej interwencji policji udało się odizolować obie strony od siebie. Marsz Tolerancji obserwował reporter RMF FM Maciej Grzyb: