​"Niebieska Karta nie jest po to, żeby kogoś ukarać, ale żeby pomóc rodzinie z problemami" - mówi Wioleta Żurecka, psycholog pracująca przy łódzkiej telefonicznej linii interwencyjnej, która pozwala zgłaszać przypadki podejrzenia przemocy wobec dzieci. Od kiedy działa linia, a są to już 3 lata, było blisko 350 telefonów z podejrzeniem przemocy. Niemal 220 zgłoszeń dotyczyło przemocy wobec dzieci, a połowa z nich związana była z dziećmi spoza Łodzi. "Widzimy, że taki telefon jest bardzo potrzebny, nie tylko u nas" - twierdzi psycholog.

Agnieszka Wyderka: Z jakimi zgłoszeniami dzwonią łodzianie?

Wioleta Żurecka: Najwięcej zgłoszeń dotyczy zaniedbań i braku odpowiedniej opieki nad dziećmi - to jest kwalifikowane jako przemoc psychiczna i takimi sprawami później zajmują się pracownicy socjalni. Gdy w grę wchodzi przemoc fizyczna - wkracza policja.

Domyślam się, że każda taka rozmowa musi być trudna. Jak ona wygląda?

Najpierw musimy ustalić fakty i z czym człowiek do nas dzwoni. Czy to dzieje się aktualnie, teraz, i czy wymaga natychmiastowej interwencji służb, policji, czy może jest to sytuacja, którą obserwuje od dłuższego czasu i zdecydował się teraz ją zgłosić. Czasem ludzie nie dzwonią, żeby coś zgłosić, ale porozmawiać i dowiedzieć się, czy to już jest przemoc czy też nie. Pytają także, co powinni zrobić. Pomagamy to ustalić i mówimy, na ile mogą ingerować w czyjeś życie rodzinne. Niekiedy dzwoniącym jest ktoś bliski z rodziny, ale też sąsiad czy ktoś, kto niedawno wprowadził się do danego bloku i zobaczył coś, co go zaniepokoiło. Mówimy, jakie ma możliwości, co może zrobić, na ile może sobie pozwolić. Czasem również ludzie nie chcą się komuś wcinać w życie, ale takie podejście może być zgubne, jeżeli faktycznie okaże się, że w rodzinie jest przemoc.

Myślę, że rozmowy nie są łatwe również dla państwa, bo ludzie opowiadają o tragediach. Jak państwo sobie z tym radzicie?

Faktycznie bywa tak, że nie jest łatwo, natomiast trzeba oddzielić czynnik emocji od tego, co robimy, żeby ustalić co cię dzieje. Musimy się skupić na tym, co słyszymy przez telefon. Mamy świadomość, że nie zrobimy terapii przez telefon i nie naprawimy życia. Musimy się skupić na tym, żeby ustalić jakie są fakty i natychmiast poinstruować tak, aby procedura mogła ruszyć.

To jest chyba jedyny telefon zaufania w Polsce, na który dzwoniąc, można informować o podejrzeniu przemocy wobec dzieci. Gdyby miała pani stworzyć taką mapę Polski i wskazać, gdzie jeszcze dzieci potrzebują pomocy, skąd jeszcze dzwonią ludzie z takimi zgłoszeniami, jakie to będą regiony?

Oprócz naszych, łódzkich telefonów, dużo zgłoszeń jest też z Dolnego i Górnego Śląska. Myślę, że ci ludzie, szukając pomocy, w internecie znajdują nas i dzwonią, bo niczego bliżej nie mogą znaleźć. Staramy się ich informować i nawet stworzyliśmy sobie listę tamtejszych MOPS-ów, bo taka była potrzeba. Sądzę, że dobrze byłoby tam pomyśleć o stworzeniu podobnego telefonu interwencyjnego, jak ten nasz.

Co dzieje się, gdy państwo macie już zebrane informacje, fakty i istnieje podejrzenie, że jednak dziecko może doznawać przemocy? Co dalej?

 Gdy przyjmujemy zgłoszenie sprawy w ciągu dnia, to nawet natychmiast wysyłamy dokumenty do Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Taką informację o przyjętym zgłoszeniu o przemocy dostaje również koordynator ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie. I takie zgłoszenie uruchamia całą procedurę. Rodzinę odwiedza dzielnicowy, pracownik socjalny, żeby sprawdzić sytuację na miejscu. Jeżeli jest potrzebna, to wtedy też rodzina ma zakładaną Niebieską Kartę. Jest ona po to, żeby pomóc tej rodzinie; przyjrzeć się, jaki jest problem; jak może sobie z tym poradzić. Jeżeli nie ma takiej potrzeby, żeby uruchamiać procedurę, to nic wtedy się dalej nie dzieje. Nikt nikogo nie ukarze, nikt nikogo palcem nie będzie wskazywał.

Czy można dzwonić anonimowo na tę infolinię?

Oczywiście, ludzie różnie reagują, czasem się boją, że sąsiad dowie się, iż zgłosili sprawę. Nie oczekujemy od nich szczegółowych informacji. Jednak należy pamiętać, że ktoś, kto poda kontakt do siebie, czy chociaż swój adres, nie zostanie wydany przez dzielnicowego. Później, w toku postępowania takie informacje są przydatne, bo policja ma wtedy szansę nawiązać kontakt i dowiedzieć się czegoś więcej. Łatwiej jest też zweryfikować zgłoszenie. Należy też pamiętać, że to krótsza droga do pomocy rodzinie.

Ile osób pracuje przy tym telefonie zaufania?

Zatrudnionych jest siedem osób, które pełnią dyżury przez całą dobę. Tak działa nasza linia interwencyjna.

Jakie mają specjalizacje, jakie muszą mieć doświadczenie, żeby móc odbierać takie trudne telefony?

To są psychologowie, pedagodzy, terapeuci, interwenci kryzysowi. Ludzie, którzy mają staż pracy w różnych dziedzinach pomagania i mają swoje doświadczenia zawodowe oraz życiowe. Wykorzystują to wszystko podczas pracy na telefonie. Jest tam niezbędna wiedza z różnych dziedzin: z życia, interwencji w środowisku. 

Plakaty łódzkiej kampanii społecznej: "Nie pozwól dorosnąć PRZEMOCY" w najbliższym czasie pojawią się w aptekach. Wyświetlane są również na monitorach w ponad 120 pojazdach komunikacji miejskiej - to ma przypominać, że cały czas działa bezpłatny telefon interwencyjny: 800-112-800, pod którym można zgłaszać podejrzenia o przemocy wobec dzieci.

(łł)