Na około 6 tygodni przed wyborami prezydenckimi w USA, sztaby obu kandydatów: wiceprezydenta Ala Gore i gubernatora Teksasu, George'a W.Busha, oskarżają się wzajemnie o stosowanie nieuczciwych metod w kampanii wyborczej.

Najnowszą sensacją jest sprawa taśmy video z przygotowań Busha do debat telewizyjnych z Gore'm, które znalazły się w sztabie demokratów. Stronnicy republikańskiego kandydata rzucili podejrzenia na ludzi wiceprezydenta.

Ministerstwo Sprawiedliwości, które wszczęło śledztwo, podsunęło jednak mediom informację, że taśma została najprawdopodobniej wysłana przez kogoś z otoczenia samego Busha. W sobotę rzeczniczka Busha, Karen Hughes, stanowczo zdementowała tę wiadomość i zaprotestowała przeciw "przeciekaniu" do mediów informacji z poufnego dochodzenia, oskarżając przy okazji resort sprawiedliwości o "politykowanie w czasie kampanii prezydenckiej".

Telewizyjne debaty odbędą się w październiku. Gore uważany jest za ich faworyta. Tymczasem listy elektroniczne z Białego Domu, przekazane komisjom w Kongresie i administracji badającym skandal z finansowaniem kampanii wyborczej Demokratów w 1996 roku, ujawniły, że Gore mijał się z prawdą, składając wcześniej wyjaśnienia w sprawie tej afery. W e-mailach rutynowo określa się osławione podwieczorki z kawą i inne przyjęcia w Białym Domu jako zbiórki funduszy na kampanię. Gore natomiast powiedział w kwietniu śledczym, że "kawki" nie służyły zbieraniu pieniędzy. Prawo w USA zabrania zbierania funduszy wyborczych w budynkach rządowych.

07:30