Urzędnicy szczecińskiego wydziału oświaty zaproponowali radnym i rodzicom z Komitetu Obrony Przedszkolaków trzy warianty tegorocznej rekrutacji do przedszkoli w sytuacji, kiedy miejsc w placówkach jest zdecydowanie mniej niż chętnych. Wszystkie są absurdalne, a jedna - dodatkowo - niezgodna z prawem.

Zobacz również:

To jak wybór między dżumą a tyfusem - mówią rodzice. Pierwszy wariant zakłada 25 osób w grupie i tworzenie dodatkowych oddziałów, ale oznacza utratę nawet kilkuset miejsc w przedszkolach. Drugi wariant to więcej etatów i 30-osobowe grupy, choć według prawa absolutne maksimum to 25 osób. Musiałby się na to zgodzić wojewoda, a zdaniem nauczycielskich związków nie powinien. Trzeci pomysł z pogranicza science-fiction zakłada, że wszyscy rodzice sześciolatków wyślą w tym roku dzieci do zerówek w szkołach i to da więcej wolnych miejsc w przedszkolach. Żadna z tych propozycji przedszkolnego problemu nie rozwiązuje.

Nie chcemy konfliktu z urzędem miasta. Chcemy rzeczowych konkretnych rozwiązań. Chcemy pokazania nam, że urzędowi nie zależy tylko na papierze chcemy zobaczyć efekty działania urzędników - mówi Jacek Ilczuk z Komitetu Obrony Przedszkolaków. Najbardziej jednak nie rozumiemy decyzji, że wraz ze zwiększeniem obciążenia przedszkoli większą liczbą dzieci obcięto etaty. - zaznacza.

Niech się nikomu nie wydaje, że 2012 roku, kiedy wszystkie sześciolatki pójdą do szkół, problem braku miejsc w przedszkolach zniknie - mówi Magdalena Urbala, sekretarz KOP-u. Nie zniknie, a będzie większy, bo świadomość społeczna rośnie i dla coraz większej grupy rodziców przedszkola już nie są przechowalnią dzieci, ale miejscem gdzie przedszkolaki uczą się społecznych zachowań, lepiej się rozwijają i wyrównują się ich szanse edukacyjne - zaznacza.

Kolejna próba wypracowania "zgniłego kompromisu" w najbliższy poniedziałek.

Jednak Szczecin to niejedne miasto, w którym brakuje miejsc dla przedszkolaków. W Olsztynie jest o 400 miejsc za mało, w Krakowie - nawet o 2 tysiące, we Wrocławiu - aż o 3,5 tysiąca.

Paweł Graś ze stoickim spokojem zapewnia jednak, że rząd kontroluje sytuację. Ja jestem spokojny o to, że sytuacja w najbliższym czasie się poprawi. Na półrocznie będziemy wspólnie z panem ministrem Bonim, panią minister Fedak i panią minister Hall podsumowywać, analizować sytuację, wyciągać z niej wnioski i podejmować dalsze decyzje - powiedział Paweł Graś.