Przed sądem we Wrocławiu rozpoczął się proces przedszkolanki, która w lutym ubiegłego roku wylała wrzątek na 3,5-letnią dziewczynkę. Kobieta niosła wodę, by zaparzyć sobie herbatę. Przechodząc nad śpiącymi dziećmi, straciła równowagę. Oblana wrzątkiem dziewczynka doznała oparzeń blisko 16 procent powierzchni ciała. Przedszkolanka przyznała się do winy i chciała dobrowolnie poddać się karze, ale sprzeciw zgłosił prokurator, a kolejnego wniosku nie uwzględnił sąd.

Małgorzata P. została oskarżona o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziewczynki poprzez oblanie jej gorącą cieczą, przez co doprowadziła do powstania blizn na odsłoniętych częściach ciała. Kobieta przyznała się do winy i chciała dobrowolnie poddać się karze - zaproponowała karę czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok i częściowego zadośćuczynienia w wysokości 10 tysięcy złotych.

Prokurator sprzeciwił się jednak wnioskowi obrońcy Małgorzaty P., argumentując, że zaproponowana kara jest zbyt niska. Według niego, adekwatna byłaby kara dziesięciu miesięcy pozbawienia w wolności w zawieszeniu na rok i obowiązek zadośćuczynienia w wysokości 20 tysięcy złotych.

Matka poparzonej dziewczynki podkreśliła na sali sądowej, że chciałaby usłyszeć prawdę o przebiegu zdarzenia i że nie oczekuje od przedszkolanki zadośćuczynienia.

Ostatecznie obrona zaproponowała w nowym wniosku wymierzenie kobiecie kary dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok i zadośćuczynienia w wysokości 10 tysięcy złotych. Sąd jednak tego wniosku nie uwzględnił.

Przedszkolanka na sali sądowej przeprosiła mamę dziewczynki. Mówiła, że jest jej przykro, że nadużyła zaufania rodziców.

Bez względu na karę, jaką otrzymam, największą karą będzie dla mnie świadomość tego, co się stało: że skrzywdziłam dziecko - podkreśliła.

Szczegółowo wyjaśniła także, jak doszło do wypadku.

Dwie operacje przeszczepu skóry. Leczenie i rehabilitacja trwają

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w lutym ubiegłego roku w jednym z wrocławskich przedszkoli. Nauczycielka wniosła do sali, w której leżakowały dzieci, wrzątek w kubku. Chciała zaparzyć sobie herbatę. Idąc z wrzątkiem, straciła jednak równowagę i wylała gorącą wodę na śpiącą 3,5-latkę.

Lekarze stwierdzili u dziewczynki oparzenia blisko 16 procent powierzchni ciała, głównie III stopnia. Uszkodzona została skóra na głowie, twarzy, szyi, ramieniu, barku i klatce piersiowej.

Przed procesem rodzice dziewczynki nie ukrywali żalu w stosunku do pracowników placówki, którzy ich zdaniem zbyt późno udzielili ich córce odpowiedniej pomocy.

W tej chwili mała Magda jest po dwóch operacjach przeszczepu skóry. Leczenie i rehabilitacja trwają, ale już wiadomo, że po ich zakończeniu na skórze dziewczynki pozostaną blizny.

Rodzice Magdy zwracali się o pomoc finansową do miasta, które jest organem prowadzącym placówkę, w której doszło do tragedii. Do ugody w sprawie ewentualnego odszkodowania nie doszło do dziś.

Przedszkolance grozi kara do 10 lat więzienia. W roli oskarżyciela posiłkowego wystąpiła matka dziewczynki.


(e)