Dostaliśmy od rządu tylko dwie przepustki w brukselskie kuluary - mówi reporterce RMF FM Agnieszce Burzyńskiej Piotr Kownacki. To odpowiedź na narzekania strony rządowej, na to, że ludzie Prezydenta zagarnęli większość z kilkunastu przyznanych Polsce wejściówek.

Oficjalnie, atmosfera pomiędzy małym, a dużym pałacem przed szczytem nie jest napięta. Premier oddaje tupolewa i leci samolotem rejsowym, prezydent nie wykłóca się o wejściówki dla swoich ministrów, choć Piotr Kownacki nie omieszkał zaznaczyć, że spodziewał się lepszego potraktowania. Jest troje ministrów, więc pewnie byłoby lepiej, gdyby były trzy wejściówki, ale sadzę, że z dwoma też sobie poradzimy - mówi szef Kancelarii Prezydenta:

Z zabieraniem głosu też ma nie być żadnych problemów, podobnie jak z ustępowaniem miejsca przez prezydenta odpowiednim ministrom, którzy będą towarzyszyć premierowi. Myślę, że nikt nikomu nie zabroni zabrania głosu, jeśli będzie taka potrzeba - mówił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski:

Jednak nieoficjalnie już tak miło nie jest. Premier z prezydentem nie dali rady zaprosić się nawzajem na wspólne spotkanie, a rząd debatuje nad ustawą kompetencyjną, która teoretycznie ma ograniczyć prezydenckie eskapady do Brukseli. Teoretycznie, bo tak naprawdę ustawą nie da się rozwiązać sporu wokół interpretacji konstytucji, więc należy ją rozpatrywać w kategoriach symbolicznych. Pytanie, czy rządowi w ogóle zależy na uregulowaniu tej kwestii, bo do tej pory wszystkie konflikty z prezydentem opłacały się premierowi.