Jak ustalił reporter RMF, Zyta Gilowska poleciła sporządzenie spisu pracowników resortu finansów z esbecką przeszłością. Doszło do tego tuż przed tym, jak oddała się do dyspozycji premiera. Dziś prasa zasugerowała, że afera lustracyjna to zemsta za to polecenie.

Jednak reporter RMF dotarł do fragmentu protokołu z posiedzenia kierownictwa Ministerstwa Finansów z 19 czerwca. W punkcie 1. porządku obrad – tzw. sprawach bieżących – zapisano: „Wicepremier Gilowska poleciła dyrektorowi generalnemu sporządzić listę osób, zatrudnionych w ministerstwie, o których wiadomo, że były kadrowymi pracownikami służby bezpieczeństwa”. Wtedy jednak już od prawie tygodnia trwały konsultacje Gilowskiej z premierem – zapowiedziany już bowiem został wniosek lustracyjny.

Owa feralna esbecka lista nie ujrzała jeszcze światła dziennego, a można wątpić, czy w ogóle powstanie. I to nie dlatego, że zmienił się szef resortu. W lutym RMF ujawniło, że po wyborach resort został oczyszczony z wszystkich pracowników z esbecką przeszłością. Było to około 60 osób.