​35 nauczycieli na 52 zatrudnionych brakowało w czwartek w łódzkiej Szkole Podstawowej nr 65. Dzień wcześniej na zwolnieniach lekarskich w tej placówce było 41 pedagogów. Z kolei łódzka "podstawówka" nr 153 borykała się z brakiem 36 procent nauczycieli, a Przedszkole nr 148 z 50-procentową absencją. Natomiast w Przedszkolu 77 pracowało tylko 2 pedagogów; w placówce z numerem 47 - 3 nauczycieli stawiło się w pracy.

Najwięcej pedagogów brakowało w Szkole Podstawowej 65, ale ta sytuacja się zmienia. Nauczyciele stopniowo wracają do pracy, bo kończą się im zwolnienia lekarskie - tłumaczy wicedyrektor szkoły Dorota Poborca. Sytuacja się poprawia, ale i wcześniej sobie radziliśmy. Są przydzieleni nauczyciele, którzy mają zajęcia. Dziennie dzieci mają cztery godziny lekcyjne. Również maluchy mają przydzielonych nauczycieli, a później jest zapewniona opieka w szkolnej świetlicy. Nasi uczniowie mają zajęcia dydaktyczne, ale odbywa się to po połączeniu klas, czyli np. dwie siódme mają lekcje razem. Dziś w szkole dzieci było zdecydowanie mniej, bo niektóre z nich zostały w domach - dodaje.

Opiekunowie uczniów rozumieją protestujących nauczycieli i ich popierają. Sama z wykształcenia jestem nauczycielem, chociaż teraz nie pracuję, ponieważ zajmuję się dziećmi i zdecydowanie rozumiem pedagogów - mówi matka jednego z uczniów szkoły. To jest tak ciężki zawód, że musi być doceniony. A jeśli ktoś to lekceważy, to trzeba na to zwrócić uwagę.

Wątpliwości związanych z formą protestu i racjami nauczycieli nie ma także babcia, która przyszła po wnuczkę do szkoły. Popieram ich. Niech każdy walczy o swoje - mówi kobieta. Skoro się mówi, że jest tyle pieniędzy, to trzeba dać ludziom, niech się cieszą. Takie przyszły czasy, że jeżeli człowiek nie zawalczy, nie ma nic - dodaje refleksyjnie babcia.

Nauczyciele protestują od poniedziałku. Wtedy wielu z nich zamiast pojawić się w pracy, poszło na zwolnienia lekarskie. Ten protest popiera Związek Nauczycielstwa Polskiego, który w ich imieniu domaga się m.in. podwyżek wynagrodzeń nauczycieli o 1000 zł netto do płacy zasadniczej. O takiej samej kwocie mówi też Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". 

Opracowanie: