Kilkudziesięciu związkowców z radomskiego Łucznika przez dwie godziny protestowało dzisiaj w Warszawie przed Kancelarią Premiera. Domagali się realizacji zawartego w sierpniu porozumienia z rządem.

Przed Kancelarią Premiera związkowcy chodzili w kółko, rzucali petardy i włączyli wyjącą syreną alarmową. Trzymali transparenty: "Władzo daj żyć", "Pracy i płacy". Skandują: "Łucznik Radom", "Chcemy pracować, a nie strajkować". "24 sierpnia podpisaliśmy z rządem porozumienie, w myśl którego miały być podjęte działania wobec Łucznika - między innymi zamówienia na broń oraz długoplanowe działania. To porozumienie nie jest realizowane. Zamówienia na broń są symboliczne, a nam potrzeba długofalowej strategii" - powiedział Zbigniew Cebula, szef "Solidarności" Łucznika. Według niego, do tej pory na konto zakładu nie wpłynęły zapowiedziane wcześniej pieniądze. Jeśli rząd nie spełni postulatów, zwiazkowcy przystapią do strajku rotacyjnego.

Przed tygodniem pracownicy Łucznika weszli w spór zbiorowy z zarządem zakładu. Związkowcy żądają wypłaty zaległych pensji (do tej pory pracownicy otrzymali tylko po 250 zł zaliczki za lipiec), nagród jubileuszowych oraz przekazania pieniędzy na fundusz socjalny.

Nie mamy pieniędzy

Natomiast zarząd "Łucznika" złożył w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości firmy. Według prezesa zarządu Zygmunta Osóbki spółka jest pozbawiona źródeł dochodu, a wierzyciele zajęli między innymi jej konta bankowe. Dlatego zakład nie może wypłacić pracownikom zaległych pensji.

Przeciwko upadłości "Łucznika" protestują działające tam związki zawodowe. Związkowcy chcą rozmawiać z rządem na temat funkcjonowania nowo tworzonych spółek na bazie majątku "Łucznika". Komitet strajkowy chce gwarancji, że znajdzie w nich zatrudnienie 900 pracowników.

14:30