W dwóch odrębnych śledztwach, w tym dotyczącym przestrzegania procedur przez Służbę Więzienną, prokuratura zbada okoliczności ucieczki więźnia, odbywającego karę dożywocia w zakładzie w Płocku (Mazowsze). Sprawę bada też Służba Więzienna.

Osadzony, który wydostał się z celi i sforsował mur więzienny, został schwytany przez policję w nocy z poniedziałku na wtorek. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia na miejscu - w więzieniu w Płocku - specjalna komisja powołana przez dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Łodzi.

Według rzeczniczki płockiej Prokuratury Okręgowej  Iwony Śmigielskiej-Kowalskiej, w związku z ucieczką więźnia wszczęte zostaną dwa postępowania: przeciwko osadzonemu oraz w sprawie ewentualnych zaniedbań ze strony funkcjonariuszy Służby Więziennej.

Akta sprawy wpłynęły już do prokuratury. Zostanie wszczęte śledztwo, dotyczące więźnia w sprawie tzw. bezprawnego uwolnienia oraz drugie postępowanie, które sprawdzi, czy nie doszło do zaniedbań ze strony Służby Więziennej, czy wszystkie procedury były należycie przestrzegane - powiedziała Śmigielska-Kowalska.  

Rzecznik dyrektora okręgowej służby więziennej w Łodzi kpt. Bartłomiej Turbiarz poinformował, że od wtorku w płockim Zakładzie Karnym pracuje specjalna komisja, która w ramach wewnętrznego postępowania, bada okoliczności ucieczki osadzonego, w tym m.in. sprawdza monitoring, przesłuchuje świadków i zapoznaje się z dokumentacją.

Według Turbiarza z wstępnych ustaleń wynika, że skazany po wydostaniu się przez okno z celi mieszkalnej przebiegł przez dziedziniec zakładu karnego, pokonał ogrodzenie wewnętrzne, następnie wspiął się na mur i zeskoczył na ulicę - tam został zatrzymany przez policję, którą wcześniej powiadomiono o próbie ucieczki.

Jak wyjaśnił Turbiarz, osadzony to pięćdziesięciokilkuletni skazany na karę dożywocia za zabójstwo, który w ramach wyroku odbył dotąd karę 10 lat pozbawienia wolności. Sprawdzamy, w jaki sposób mężczyzna wydostał się z celi i jak wspiął się na mur. Czy używał jakiś narzędzi i czy ktoś mu pomagał. Zabezpieczamy wszystkie ślady. To nam najbardziej zależy na tym, aby całą tę sprawę wyjaśnić szczegółowo i dokładnie - podkreślił Turbiarz.

Dodał, że w chwili, gdy więzień znajdował się już na dziedzińcu zakładu karnego został zauważony przez funkcjonariuszy Służby Więziennej, którzy natychmiast podjęli próbę ujęcia go i powiadomili policję. Na tę chwilę najważniejsze jest, że ten mężczyzna został natychmiast zatrzymany i ta próba ucieczki się nie powiodła - zaznaczył Turbiarz.

Przyznał, że w przypadku, gdyby wewnętrzne postępowanie wykazało, iż doszło do uchybień ze strony funkcjonariuszy Służby Więziennej, to w ślad za tym pójdą wnioski dyscyplinarne. Na razie jednak trzeba poczekać na zakończenie prowadzonego postępowania. Najważniejsze jest to, aby z każdej takiej sytuacji wyciągać wnioski po to, żeby takie incydenty nie miały miejsca w przyszłości - zastrzegł Turbiarz. 

Podkreślił, że więzień, który podjął się ucieczki, jest w tej chwili bardzo dobrze strzeżony. Zostanie mu nadana kategoria więźnia tzw. niebezpiecznego i będzie przebywał w oddziale i celi dla więźniów tzw. niebezpiecznych - dodał.

Oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Płocku został powiadomiony przez Zakład Karny o ucieczce jednego z osadzonych o godz. 2.45 w nocy z poniedziałku na wtorek. Na miejsce wysłano natychmiast policyjne patrole. Rzecznik płockiej policji Krzysztof Piasek informował we wtorek, że po sześciu minutach od zgłoszenia mężczyzna został zatrzymany ok. 200 m od Zakładu Karnego, na jednej z sąsiednich ulic. Podczas zatrzymania mężczyzna nie stawiał oporu.