Prokuratura przesłucha ministra finansów Jacka Rostowskiego w sprawie Rafinerii Trzebinia. Chodzi o rzekome naciski na urzędników resortu, którzy zwolnili rafinerię z akcyzy. Wiceszef Prokuratury Generalnej Jerzy Szymański tłumaczył się na komisji sprawiedliwości z uchylenia zarzutu przekroczenia uprawnień dla wiceministra Andrzeja Parafianowicza.

Według śledczych, mógł wywierać on naciski na krakowską skarbówkę, by nie karać rafinerii. Na polecenie szefa prokuratury okręgowej od zarzutów jednak odstąpiono.

Według Szymańskiego w naciskach na decyzję zwalniająca rafinerię z 900 mln zł akcyzy maczał palce właśnie wiceminister Parafianowicz, bo najpierw próbował zwolnić dyrektora UKS, który podjął decyzję, a później go pozostawił. Dość skomplikowaną konstrukcję tego zarzutu właśnie krytykował wiceszef prokuratury. Ten zarzut w tej postaci przynajmniej tak zredagowany mógłby spowodować sytuację, że sąd wyda mu wyrok uniewinniający - mówił Szymański.

Dlatego też nakazano prokuratorowi, by jednak zarzutu nie stawiał. Zdenerwowało to posłów PiS, którzy wezwali Szymańskiego, by jednak wytłumaczył powody tej decyzji. Ten pokazał kolejny błąd swojego podwładnego, a mianowicie fakt, że nie pofatygował się nawet, by przesłuchać ministra. Ministra finansów jeszcze należy dosłuchać na temat właśnie okoliczności dotyczących podjęcia tej decyzji - powiedział.

Dlatego właśnie wkrótce możemy się spodziewać tego przesłuchania, które ma odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy wiceminister miał w ogóle jakiekolwiek szanse, by naciski takowe wywierać.