Krakowska Prokuratura Apelacyjna nie zgodziła się na dobrowolne poddanie się karze przez prezydenta Starachowic. Wojciech B. jest oskarżony o przyjęcie od przedstawicieli spółek komunalnych w Starachowicach łapówek sięgających 96 tysięcy złotych i nakłanianie świadków do zmiany zeznań. Akt oskarżenia trafił właśnie do sądu.

Pod koniec śledztwa Wojciech B. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale prokurator prowadzący sprawę nie zgodził się na jego warunki i akt oskarżenia został skierowany do sądu bez tego wniosku. Prezydentowi grozi teraz do 10 lat więzienia. Wniosek, który on sam przedstawił, opiewał na niższą karę - tłumaczy prokurator Piotr Kosmaty.

Prokuratura oskarżyła także Justynę Z. z Urzędu Miejskiego w Starachowicach o pomoc w przekazaniu łapówki w wysokości 10 tys. zł i nakłanianie świadka do skłania fałszywych zeznań. Kobieta nie przyznała się do zarzutów.

Trzecim oskarżonym jest przedsiębiorca Marian S., któremu zarzucono wręczenie korzyści majątkowej w wysokości 30 tysięcy złotych. W śledztwie mężczyzna przyznał się do winy i po wpłaceniu 50 tysięcy złotych poręczenia majątkowego odzyskał wolność.

Zarówno Justynie Z. jak i Marianowi S. grozi do 8 lat więzienia.

Wojciech B. już drugi raz w areszcie

Prezydent Starachowic Wojciech B. został zatrzymany przez CBA pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Został aresztowany, ale wyszedł na wolność 10 listopada po przyznaniu się do korupcji. Prokuratura zastosowała wtedy wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 90 tysięcy złotych i zakaz opuszczania kraju.

Zatrzymana w tym samym czasie Justyna Z. nie przyznała się do pomocnictwa w korupcji. Prokuratura zastosowała wtedy wobec niej dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 9 tysięcy złotych.

Wojciech B. i Justyna Z. zostali ponownie zatrzymani 2 grudnia. Usłyszeli wtedy zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań. Oboje nie przyznali się do winy i zostali aresztowani z obawy o matactwo. Na wniosek prokuratury sąd w Starachowicach orzekł także przepadek wpłaconych przez nich kaucji.

Od czasu zatrzymania prezydenta radni PiS w starachowickiej radzie miasta chcieli przeforsować wniosek w sprawie referendum dotyczącego odwołania Wojciecha B., ale nie znalazł on poparcia większości rajców. Zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, prezydent od momentu zatrzymania otrzymuje 50 procent przysługującej pensji, czyli ponad 6 tysięcy złotych brutto.