Nie doszło do wyłudzenia pieniędzy z parlamentu na krajowe przeloty posłów i senatorów, między innymi Ewy Kopacz, Donalda Tuska i Bogdana Borusewicza. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie, którą od końca sierpnia badano w związku z dwoma zawiadomieniami o możliwości popełnienia przestępstwa.

Nie doszło do wyłudzenia pieniędzy z parlamentu na krajowe przeloty posłów i senatorów, między innymi Ewy Kopacz, Donalda Tuska i Bogdana Borusewicza. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie, którą od końca sierpnia badano w związku z dwoma zawiadomieniami o możliwości popełnienia przestępstwa.
Ewa Kopacz /Radek Pietruszka /PAP

Według śledczych nie doszło do popełnienia przestępstwa. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora daje im prawo do bezpłatnych biletów na przejazdy i przeloty na terenie kraju. Nie ma też - jak argumentuje prokuratura - żadnych przepisów, które to prawo by ograniczały. Według śledczych należy przyjąć, że parlamentarzyści mogą na koszt Kancelarii Sejmu i Senatu latać po Polsce, niezależnie od tego, czy ma to związek z wykonywaniem ich mandatu.

O sprawie przelotów Kopacz przed 2005 r. do Gdańska, gdzie studiowała jej córka poinformował pod koniec sierpnia portal Niezalezna.pl oraz „Gazeta Polska Codziennie”.

W informacji portalu niezależna.pl przekazanej prokuraturze przez osobę fizyczną przywołano wypowiedź posła Marka Suskiego (PiS). Przypomniał on w materiale portalu, że w 2005 r. podczas debaty przedwyborczej w Radomiu pytał Kopacz o sprawę jej poselskich przelotów do Gdańska. Według Suskiego obecna premier miała wtedy przyznać, że latała samolotem do córki, która tam mieszka i studiuje. Zapytał ją więc, czy zwróci pieniądze do Kancelarii Sejmu, bo prawa do przelotów dotyczyły wykonywania mandatu.

Kilka dni temu ta sama prokuratura z urzędu podjęła postępowanie sprawdzające dotyczące poselskich wyjazdów i pobytu w Poznaniu obecnego prezydenta Andrzeja Dudy. "Newsweek" napisał, że jeszcze jako poseł podróżował on na koszt Sejmu do Poznania i - według tygodnika - chociaż oficjalnie wykonywał tam obowiązki poselskie, to w rzeczywistości prowadził wykłady na prywatnej uczelni. W latach 2012-14 te przeloty miały kosztować w sumie 11 tys. zł - podał tygodnik. Duda był posłem z Krakowa.

Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że wyjazdy te były związane z wykonywaniem mandatu posła przez Andrzeja Dudę.

(mpw)