O przesłuchanie kilkudziesięciu świadków - w tym Lecha Wałęsy - wnioskuje prokuratura w ponownym procesie w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Dziś przed sądem wyjaśnienia zakończyli składać oskarżeni.

Postępowanie w sprawie Grudnia'70 toczy się ponownie przed Sądem Okręgowym w Warszawie od początku lipca. W maju - po 10 latach rozpraw - sprawa prowadzona przed stołecznym sądem musiała zostać przerwana z powodu śmierci ławnika. Ponowny proces jest już jednak prowadzony bez głównego oskarżonego, byłego szefa MON generała Wojciecha Jaruzelskiego. Sprawa Jaruzelskiego, który leczy się onkologicznie, została wyłączona, a w połowie lipca zawieszona z powodu złego stanu zdrowia generała.

W poprzednim procesie przed stołecznym sądem, od 2001 roku trwały żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła bowiem o przesłuchanie około 1110 osób. Sąd nie zgodził się na ograniczenie ich liczby, o co w toku procesu wnosił prokurator.

Dziś prokurator Bogdan Szegda z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku wniósł o wezwanie na rozprawy 83 osób, ponadto o odczytanie przed sądem zeznań 39 osób występujących w sprawie jako pokrzywdzeni.

W grudniu 1970 roku rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.