To prokuratura powinna zająć się sprawą kupowania głosów na listy wyborcze przez Renatę Beger. Nie ma podstaw prawnych do anulowania pilskiej listy Samoobrony, nawet jeśli Renata Beger kupowała podpisy - mówi RMF FM Kazimierz Czaplicki z Państwowej Komisji Wyborczej.

Zdaniem Czaplickiego ustalenie, czy głosy są rzeczywiście kupione jest sprawą dla prokuratury, a nie dla Państwowej Komisji Wyborczej.

Pilska lista Samoobrony została zarejestrowana na zasadzie tak zwanego zaświadczenia. Oznacza to, że partia Amdrzeja Leppera zebrała podpisy w 21 okręgach. W pozostałych - w tym w pilskim - nie musiała zbierać podpisów.

Według „Gazety Wyborczej” za każdy z 240 podpisów Beger miała zapłacić po złotówce. Transakcję nagrali dziennikarze gazety. Na zapisie video widać, jak posłanka Samoobrony rozmawia z kobietą, której oferuje 240 złotych za 240 podpisów. Podpisów było za mało, dlatego Beger kazała kobiecie, od której je kupiła, zbierać kolejne. Podwyższyła cenę - za sztukę zaoferowała trzy złote.