Na miejscu tragedii w Katowicach pracują prokuratorzy, biegli z zakresu meteorologii i budownictwa oraz znawcy lawin i śniegu. Śledczy zabezpieczają dowody, zbierają dokumentację fotograficzną i filmują miejsce katastrofy.

Ze wstępnych ustaleń – jak mówi RMF Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach – wynika, że na dachu była bardzo gruba warstwa lodu i śniegu. Ile dokładnie - ustalą biegli goprowcy; obliczą, jaka mogła być jego waga i powierzchnia. W tym celu badają fragmenty dachu, które nie zawaliły się. To pozwoli w przyszłości zadać pytanie innym biegłym, czy to mogło być przyczyną katastrofy. Nasza reporterka Agnieszka Burzyńska dotarła do człowieka, który robił zdjęcia dachu hali na kilka dni przed tragedią. Posłuchaj:

Będziemy także badali cały proces inwestycyjny, towarzyszący wzniesieniu tego obiektu; będziemy patrzeć, czy swoich obowiązków dochowali projektanci, wykonawcy, zarządcy, właściciele, organizatorzy - zaznacza Tomasz Tadla. Sprawdzimy także materiały, konstrukcje. Oględziny miejsca tragedii mogą potrwać kilkanaście dni, a może dłużej. Będą trwały nawet w czasie, gdy na teren hali wjedzie ciężki sprzęt.

Prokuratura sprawdzi także informacje o tąpnięciu sprzed kilku dni. Wg naszej wiedzy wstrząsy zrejestrowały sejsmografy w Niemczech. Do tąpnięcia miało dojść 24 stycznia, o godzinie 18:00:55, na długości geograficznej 18,9 i szerokości 50,1. Wstrząsy miały mieć siłę 2,1 stopnia w skali Richtera.

Tomasz Tadla potwierdził także w rozmowie z reporterami RMF, że prokuratura weryfikuje relacje świadków mówiące o tym, że zamknięte były drzwi awaryjne; że aby wydostać się z budynku musieli wybijać szyby. Będziemy badać przede wszystkim, ile drzwi było zamkniętych, w jaki sposób były one unieruchomione i czy miało to wpływ na ewakuację pokrzywdzonych z hali - podkreśla Tadla.

Poza oględzinami prokuratura zacznie dziś przesłuchiwać najważniejszych świadków. Będą to nie tylko pokrzywdzeni, ale też osoby, które nie były na miejscu zdarzenia, ale mogą mieć związek ze sprawą. Tadla nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy chodzi o zarząd MTK. Będzie to zależało do taktyki postępowania - wyjaśnił.