Wielotygodniowy prokuratorski spór paraliżuje wyjaśnienie jednego z kluczowych wątków śledztwa w sprawie oświadczenie majątkowego rzecznika rządu Pawła Grasia - ustalili reporterzy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica. Krakowska prokuratura nie chce prowadzić śledztwa, które przekazała jej prokuratura w Warszawie.

Warszawscy śledczy już ustalili, że Graś nie skłamał w oświadczeniach majątkowych, pisząc że zrezygnował z funkcji członka zarządu spółki Agemark. Nie naruszył w tej sprawie ustawy antykorupcyjnej. Jednak wciąż figurował w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Warszawscy prokuratorzy podejrzewali, że ktoś poświadczył nieprawdę i sfałszował dokumenty spółki. Sprawę do odrębnego śledztwa przekazano do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. I wtedy pojawiał się problem - Kraków nie chce zająć się sprawdzeniem tego wątku.

Oficjalnie tłumaczą, że sprawę powinna kończyć ta prokuratura, które ją zaczęła. Naszym zdaniem ten materiał procesowy, który został przekazany do naszej jednostki, powinien zostać oceniony w ramach prowadzonego już przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie postępowania i dlatego też wszczęliśmy z tą jednostką spór kompetencyjny - tłumaczy Bogusława Marcinkowska. Spór trwa już ponad miesiąc, a rozstrzygnąć ma go Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.

Według naszych informacji, chodzi jednak o to, co prokuratorzy mają zbadać. Wątek ewentualnego fałszowania dokumentów i podania nieprawdy jest bardzo drażliwy, trzeba bowiem przesłuchać zarówno posła Grasia, jak i jego byłego wspólnika z firmy Agemark. Rodzi się pytanie, kto sfałszował dokumenty i kto pozwolił, by w KRS-ie wciąż widniał jako członek zarządu właśnie Paweł Graś.

Nieoficjalnie mówiono, że nie chodziło o pieniądze, bo Graś nie zarobił na tym ani grosza, tylko o willę pod Krakowem, w której od kilkunastu lat mieszkała rodzina rzecznika rządu.

Dokładne wyjaśnienie tego wątku może doprowadzić do ujawnienia wielu informacji o roli rzecznika rządu w działalności niemieckiej spółki. Tyle że na razie nikt nie chce tego zrobić.