To zbyteczna centralizacja, a reforma sprowadzi się wyłącznie do zmiany nazwy - mówili z sejmowej trybuny o Narodowym Funduszu Zdrowia przedstawiciele PO i PiS. Na pomyśle Mariusza Łapińskiego opozycja nie zostawiła suchej nitki. Dziś po raz pierwszy nad projektem ministra zdrowia dyskutują posłowie na Wiejskiej.

Na słowa krytyki płynące ze strony Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości minister po raz kolejny stwierdził, że kasy chorych są chore, i do tej pory ani on, ani rząd nie mieli żadnego wpływu na ich działalność. Rząd został sprowadzony do drugoplanowej roli, gdyż nie istniała i nadal nie istnieje efektywna forma nadzoru nad działalnością kas - przemawiał na Wiejskiej Łapiński.

Minister zdrowia, jak wynika z jego wypowiedzi, chce odgrywać pierwszoplanową rolę, ale przecież nie w tym rzecz argumentuje opozycja. Skoro mowa o likwidacji kas chorych, to trzeba je zlikwidować fizycznie, a nie zastępować kolejnym urzędem o innej nazwie - mówiła Ewa Kopacz z PO. Bolesław Piecha z PiS-u stwierdził natomiast, że pomysł Łapińskiego to unik rządu ślepego i głuchego na problemy placówek zdrowia. Sytuacja na Dolnym Śląsku przypomina tę z Ukrainy i Białorusi, gdzie od miesięcy niewypłacane są pensje.

Głosy krytykujące rozwiązania ministra Łapińskiego odezwały się też wśród posłów SLD. Zaniepokoił ich powrót do centralizacji systemu. Izabela Sierakowska w ostrych słowach dowodziła, że koncentracja władzy zagraża istnieniu mundurowej służby zdrowia. W odpowiedzi Mariusz Łapiński zarzucił posłance brak znajomości ustawy.

Foto: Archiwum RMF

16:50