Były minister edukacji broni decyzji o wprowadzeniu religii do szkół. Należy jednak nadzorować pracę katechetów - mówi "Rzeczpospolitej" prof. Henryk Samsonowicz.

Profesor Samsonowicz 25 lat temu wprowadził do szkół lekcje religii. Zawsze traktował to jako zadośćuczynienie dla Kościoła za jego postawę u schyłku PRL i gdyby miał jeszcze raz podjąć tę decyzję, zrobiłby to samo. 

Według byłego ministra ciągłe kontrowersje wokół religii w szkołach to efekt przede wszystkim niestworzenia uczniom alternatywy dla tych zajęć.

Wiele do życzenia pozostawia także jakość pracy katechetów; brakuje im przygotowania pedagogicznego - mówi profesor Samsonowicz. Nie do przyjęcia jest też fakt, że praca katechetów jest poza kontrolą MEN i kuratoriów, które powinny mieć narzędzia do oceny ich pracy, przede wszystkim do oceny umiejętności prowadzenia zajęć z dziećmi - podkreśla.

Zdaniem profesora po 25 latach system nauczania religii należy przewietrzyć i zmodernizować, a powinno się tym zająć Ministerstwo Edukacji Narodowej. 

Warto też rozpocząć dyskusję o zmianach w programie nauczania, bo nie przystaje on już do ambicji, potrzeb, zainteresowań współczesnej młodzieży - uważa profesor Samsonowicz.

(md)