Wybory parlamentarne na wiosnę 2005 roku to zdecydowanie zła wiadomość dla Polski, ponieważ obecny rząd już pokazał, że nie potrafi przygotować kraju do wejścia do UE - uważa dzisiejszy gość Faktów prof. Aldona Kamela - Sowińska, liderka liberalnego ugrupowania „Inicjatywa dla Polski”.

Bogdan Zalewski: Premier Miller dostał znowu wiatru w skrzydła. Wycofuje się z wcześniejszych zapowiedzi, twierdzi, że należy powrócić do koncepcji wyborów parlamentarnych na wiosnę 2005 roku. To dobra czy zła wiadomość? Pytam panią teraz jako liderkę nowego, liberalnego ugrupowania „Inicjatywa dla Polski”.

Prof. Aldona Kamela – Sowińska: To zdecydowanie zła wiadomość. Dlatego, że ten rząd już pokazał, że nie jest w stanie przygotować ani struktury gospodarczej państwa, ani sądów, ani prawa do wejścia Polski do Unii Europejskiej. Traktat akcesyjny, włożenie przysłowiowej nogi między drzwi to jedno, a uporządkowanie spraw polskich , gospodarczych, społecznych, publicznych to drugie. Ten rząd dał dowód, że tego nie zrobi. Zatem dla mnie to zła wiadomość, dla Polski też niedobra.

Bogdan Zalewski: Społeczeństwo powinno też poznać prawdy o aferach, które toczą ten rząd. Wychodzi na to, że premier nic sobie z tych premier już nie robi. Teraz przyjął taką retorykę reformatorów, a przecież mamy kilka jeszcze sytuacji do wyjaśnienia, takich jak afera Rywina czy np. afera Wieczerzaka.

Prof. Aldona Kamela – Sowińska: Wracając do afery związanej z PZU i z byłym jego prezesem PZU Życie, panem Wieczerzakiem... Patrząc na to wszystko obawiam się, że Wieczerzak zapłaci cenę za wszystkich polityków. To jest chyba najgorsze, co nas może spotkać. Pokazanie bowiem mechanizmów, które doprowadziłyby do konkretnych osób w polityce, to byłby sukces tego procesu. Bo pokazanie mechanizmu, że konkretna osoba – Grzegorz Wieczerzak – wzięła ileś milionów, no to cóż, postawi się go w kategorii złodzieja. A on nie był złodziejem tylko. Był mechanizmem przepływu pieniądza. I o te mechanizmy mi chodzi. Gdyby się udało te mechanizmy pokazać od wyjścia pieniędzy z kasy PZU do wejścia do kieszeni konkretnej osoby, byłby to największy sukces tego procesu. Obawiam się, że ten pierwszy mechanizm będzie udowodniony, a na tym drugim, czyli do kogo te pieniądze poszły, nikomu nie zależy. I to jest wielka przegrana demokracji w Polsce.

Bogdan Zalewski: Przy okazji afery Wieczerzaka gazety w 

Polsce, najpierw „Rzeczpospolita”, a od niedawna „Gazeta Polska” przypomniały, że jednym z wątków są niejasności dotyczące syna premiera Millera. Ja przypomnę: kiedy Leszek Miller junior pracował dla amerykańskiej firmy TDA, firmy zarządzającej funduszami inwestycyjnymi, Grzegorz Wieczerzak przelał osobiście na konto funduszu zarządzanego przez TDA 225 mln zł. To jest pani zdaniem zbieg okoliczności, czy to jest sprawa, którą szybko należałoby zbadać?

Prof. Aldona Kamela – Sowińska: Zastanawia mnie w tej sprawie konkretny fakt. Otóż uzasadniono w swoim czasie, że to bardzo dobra inwestycja, że PZU Życie na tym nie straciło, bowiem przychody z odsetek i lokat były znaczne i wskazywały na efektywność ekonomiczną. I takie były argumenty. Zatem stawiam pytanie: to dlaczego prezes Montkiewicz rozwiązał TDA i przekazał fundusze do PZU Życie, skąd było ich źródło pochodzenia? Coś tutaj wyraźnie nie jest tak. Albo ekonomia i logika szwankują, i zdrowy rozsądek, albo ktoś chce coś ukryć, czego ja – nie będąc w strukturach władzy, nie mając dokumentów – rozszyfrować nie mogę. Natomiast pytanie pozostaje: dlaczego tak się stało?

Bogdan Zalewski: Tym bardziej, że w grę wchodzą nie tylko mechanizmy ekonomiczne, ale także dziwne, podejrzane znajomości. Sam Leszek Miller junior przyznaje, że Zdzisława Montkiewicza zna już od dawna.

Prof. Aldona Kamela – Sowińska: Trudno mi komentować sprawy osobiste, bowiem bardzo daleko jestem od czegoś, co się nazywa dzisiaj „towarzystwo”, „grupa trzymająca władzę”, czy cokolwiek w tej materii. Jestem tak daleko, że nawet nie jestem w stanie z prasy rozszyfrować, czy mechanizmy, które są pokazywane, są prawidłowe. Wierzę w genialność mediów i przyjmuje dokładnie to, co jest napisane. Coś jest na rzeczy.

Bogdan Zalewski: Pani zna dobrze mechanizmy panujące w polskiej gospodarce. Nie tylko mechanizmy, ale i obyczaje panujące w gospodarce, nie tyko polskiej, ale tej światowej, do której zmierzmy. Proszę powiedzieć, jak to jest? Syn premiera Millera – jak pisze prasa – przewinął się przez parę spółek. Pracował w Zakładach Tłuszczowych Bolmar, pracował w dolnośląskiej spółce inwestycyjnej KGHM. W spółce podobno nie ma śladów jego pracy, firma TDA, o której już tutaj mówiliśmy, zatrudniła syna premiera po to, żeby – otwarcie o tym mówi szef TDA – wykorzystać jego kontakty biznesowe i polityczne. To jest normalne, że jedna z firm zatrudnia szefa rządu w takim właśnie celu? Nie ma tutaj konfliktu interesu?

Prof. Aldona Kamela – Sowińska: Dla mnie to jest nienormalne i dla większości społeczeństwa też. Proszę zwrócić uwagę na pewien mechanizm. Otóż coraz częściej, a właściwie dzisiaj już na co dzień, spotykamy się z dwoma biegunowymi sytuacjami: przestrzeganie prawa i przestrzeganie etyki, moralności, zwykłej uczciwości, na którą wszyscy liczymy. Sam fakt, że ktoś postępuje zgodnie z prawem, nie znaczy, że postępuje etycznie, moralnie, uczciwie i przyzwoicie. I należałoby wprowadzić pewne kanony życia politycznego. Jeżeli jesteś na wysokim stanowisku publicznym, stajesz się osoba publiczną, to zarówno ty, jaki członkowie twoich rodzin, powinni zajmować się sferą działalności, ale nie bezpośrednio będącą w zasięgu działań tego, który jest na szczycie władzy, w jakimś miejscu władzy publicznej. Postuluję np., żeby syn pana premiera był adiunktem w państwowej szkole wyższej. Praca niekonfliktowa, praca zajmująca stosowne miejsce w społeczne, ale na pewno nie mająca nic wspólnego z polityką. Do takiego kanonu zwykłej, ludzkiej uczciwości i przyzwoitości musimy dążyć. Ja zrobię wszystko, żeby tak właśnie było.