Współpraca Lecha Wałęsy z SB? "Słyszę to od początków. Ten wątek stale Wałęsie i Polsce w PRL-u, III RP. To, co się wtedy działo nie ma wpływu na to, co Wałęsa zrobił później" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, doradca "Solidarności" w czasach PRL-u i uczestnik obrad Okrągłego Stołu prof. Jacek Kurczewski. Jego zdaniem "całość jego następnych zasług i chwały zniknąć z pamięci ludzkiej nie może". "Wszystkie zarzuty dotyczą okresu, w którym ani Wałęsa nie pełnił żadnej ważnej roli, ani opozycja Warszawska go nie znała"- dodaje profesor. Gość RMF Classic uważa, że "ważne jest to, kto się zmieniał in plus i kto tę Polskę wybronił". "Powinniśmy być dumni z tego, że ludzie wyszli na prostą i Polskę wyprowadzili"- mówi prof. Jacek Kurczewski. Przekazanie opinii publicznej treści znaleziska ws. Bolka? "Jako naukowiec bym tak nie postąpił. Co to znaczy bez opracowania naukowego podawać dokumenty?" - odpowiada profesor.

Tomasz Skory: Od paru dni III Rzeczpospolita zachłystuje się informacjami na temat dokumentów w domu byłego szefa MSW, mówiące o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Pan pamięta pierwsze lata niepodległości, w związku z tym pytanie - daje pan wiarę tym doniesieniom, że Wałęsa to "Bolek", "Bolek" to Wałęsa?

Prof. Jacek Kurczewski: To rzeczy są do sprawdzania porządnego, naukowego. Ja nie jestem historyk, żeby sprawdzać dokumenty w sposób fachowy.

Ale jako polityk zetknął się pan z tym, bo to nie jest pierwszy raz.

Słyszę to do początków, ten wątek jest stały, stale towarzyszy Lechowi Wałęsie i Polsce, w PRL-u, w III RP.

Ta agenturalna przeszłość Wałęsy pierwszy raz zaistniała publicznie chyba na początku lat 90., tak publicznie, powszechnie, w związku z uchwałą lustracyjną Sejmu, odwołaniem rządu Jana Olszewskiego, 1992 rok, 4 czerwca. Pan wtedy stanął przy Lechu Wałęsie razem z kongresem liberalno - demokratycznym, Unią Demokratyczną. Z przekonaniem stanął pan za nim?

Tak. Wszystkie te zarzuty dotyczą okresu, w którym ani Wałęsa nie pełnił jakieś ważnej roli, ani myśmy go nie znali - my, mówię opozycja Warszawska. Co się wtedy działo, to przecież nie ma wpływu na to, co Wałęsa zrobił później. Pan pewnie pamięta trylogię Potop, jak to się kończy?

Pije pan do Andrzeja Kmicica?

Tak jest, przeto wiadomo, czynimy całemu stanowi rycerskiemu, że cokolwiek tam ciążyłoby na Lechu Wałęsie, to całość jego następnych zasług i chwały zniknąć z pamięci ludzkiej nie może. Tamte, cokolwiek by się nie działo przedtem, jakie to są osiągnięcia, to, że pokierował tym strajkiem, na końcu doprowadził do porozumienia gdańskiego, to że się honorowo zachował w stanie wojennym, ale chytrząc. On stale na tyle wchodził w kontakt z przeciwnikiem, żeby nie stracić możliwości oddziaływania. To człowiek - trzeba powiedzieć uczciwie - Kaczyńscy pomogli mu zostać prezydentem i człowiek, który doprowadził do wyjścia Armii Czerwonej z Polski w 93. roku.

Panie profesorze, wszystko to prawda, ale dziś mamy do czynienia z trochę inną rzeczywistością, z trochę innym otoczeniem. Jak pan reaguje na logiczną dla tego otoczenia konstrukcję, że skoro przywódca strony solidarnościowej był agentem strony komunistycznej, to cała ta przemiana roku 89., fundament dzisiejszej państwowości III RP, jest oparta na fałszu i w gruncie rzeczy wszystko należy zrewidować, we wszystko wątpić.

Ja tego nie rozumiem, bo to nie jest na fałszu oparte, tylko na tym, co się działo w latach 1980 - 89, to jest fundament III RP. Tamte papiery - ja słyszę, że to są jakieś papiery III RP - to są papiery PRL-u. Przesłuchiwany pierwszy raz byłem chyba w 1960 roku. Mogę powiedzieć, że całe życie przesłuchiwano od czasu do czasu i nie było żadnych zasad postępowania. Jedyny kolega, który umiał się oprzeć wszystkiemu i nic nie mówić, to był św. pamięci Kuba Karmiński i tyle, wszyscy mieli jakieś zapalniczki. Profesor Najder, który chytrzył, a później dostał od komuchów wyrok śmierci zaocznie, to jest bogata historia tego. Dla mnie ważne jest, kto się zmieniał in plus, kto tę Polskę wybronił, a nie na przykład jakiś bohater Powstania Warszawskiego, tylko ten robotnik prosty, profesor, który w latach 70. żeby forsę dostawać, dewizy, we współpracę wchodził. To są złe przykłady. Człowiek powinien być dumny z tego, że wyszli ludzie na prostą i Polskę wyprowadził.

Lech Wałęsa broni się w sposób bardzo charakterystyczny dla siebie, konsekwentnie zaprzecza jakoby donosił na kolegów. Twierdzi, że w teczce są skompilowane jego teksty, zmanipulowane przez SB. Wspomina też o jakieś mglistej postaci, od której oczekuje przyznania, że materiały są prowokacją. Czy to jest dobra taktyka?

Ja nie wiem, nie mówię o taktyce, bo rzeczy były naprawdę skomplikowane. Jak poczyta pan, jak kombinowali inteligenci podczas rozmów z UB, wtedy zresztą nie było często wiadomo, czy to UB, czy to milicja, życzliwy, nieżyczliwy. Człowiek kombinował, rozmaite rzeczy mogły się dziać. On myślał, że oszukuje, oni oszukiwali jego. PRL to jest straszna historia, naród nasz męczony 200 lat w sumie, to takich bohaterów mamy, którzy musieli się sami uwolnić, od tego, co im ciążyło.

Zdaniem pana Lech Wałęsa się uwolnił?

On się uwolnił.

Czy będąc na miejscu prezesa Kamińskiego, pros. Kurczewski przekazałby opinii publicznej treść znaleziska w sprawie "Bolka"? Przeczytaj całą rozmowę