"W Warszawie będzie opracowany cały program integracyjny dotyczący uchodźców. Będzie nakierowany nie tylko na uchodźców, którzy przyjeżdżają, ale również na społeczności, szkoły i nauczycieli. W dwie strony" - mówi gość programu "Danie do Myślenia" w RMF Classic prof. Paweł Boski, psycholog kulturowy z Uniwersytetu SWPS. "Wiele spraw dotyczących codziennych relacji międzyludzkich to są rzeczy, które inaczej tam wyglądają, ale do tego będą specjaliści" - zaznacza. Zdaniem gościa RMF Classic "łatwiej dojść do porozumienia między katolikiem a muzułmaninem, niż między ateistą a muzułmaninem". "Naskórkowo wygląda to kiepsko, ale jak człowiek zostanie wchłonięty w krąg rodzinno-przyjacielski, to jest już w domu" - uważa prof. Paweł Boski.

"W Warszawie będzie opracowany cały program integracyjny dotyczący uchodźców. Będzie nakierowany nie tylko na uchodźców, którzy przyjeżdżają, ale również na społeczności, szkoły i nauczycieli. W dwie strony" - mówi gość programu "Danie do Myślenia" w RMF Classic prof. Paweł Boski, psycholog kulturowy z Uniwersytetu SWPS. "Wiele spraw dotyczących codziennych relacji międzyludzkich to są rzeczy, które inaczej tam wyglądają, ale do tego będą specjaliści" - zaznacza. Zdaniem gościa RMF Classic "łatwiej dojść do porozumienia między katolikiem a muzułmaninem, niż między ateistą a muzułmaninem". "Naskórkowo wygląda to kiepsko, ale jak człowiek zostanie wchłonięty w krąg rodzinno-przyjacielski, to jest już w domu" - uważa prof. Paweł Boski.
Poranny gość Dania Do Myślenia /Michał Dukaczewski /RMF FM

Tomasz Skory: Polska w najbliższym czasie zacznie przyjmowanie przynajmniej kilka tysięcy uchodźców z Afryki. Pan w swojej pracy zajmuje się tzw. akulturacją obcokrajowców w Polsce, procesami adaptacji kulturowej. Czy Polska jest dla przedstawicieli innych kultur trudnym środowiskiem?

Prof. Paweł Boski: To jest fajne pytanie. Ja mogę zacząć od czasów, kiedy byłem bardzo młodym człowiekiem i studiowałem w Łodzi. Tam na osiedlu Lumumby był ośrodek, który zresztą do dnia dzisiejszego istnieje, adaptacji studentów. I to byli przede wszystkim wtedy Afrykańczycy oraz Arabowie. Sam takich kolegów miałem. Ten proces, który wtedy był realizowany, w głębokim PRL-u, był o dziwo niesłychanie dobry. Dzisiaj coś się takie stało, że nie witamy tych ludzi z autentyczną, bądź udawaną sympatią i przyjaźnią. Być może to jest sprawa związana z czynnikiem ilościowym, że to jest na kilka tysięcy, a w telewizorach widzimy dziesiątki tysięcy czy więcej. I stąd bierze się ten problem. Ja bym powiedział tak: jeśli człowiek wejdzie w bliższe relacje, bardzo często są to relacje przyjacielskie, bądź romantyczne, to jest u siebie.  

 I ksenofobia znika.

Tak. Ja mam na to bardzo dużo dowodów. Z autopsji, z badań, które prowadzone są przeze mnie, przez studentów i na tych wywiadach studenci się uczą. Naskórkowo wygląda to kiepsko. Natomiast jak wejdziemy już w bliższe kontakty, człowiek zagraniczny zostanie wchłonięty niejako w krąg rodzinno-przyjacielski, to jest u siebie w domu.

Dość istotne, że ta nasza niechęć, ksenofobia nie wynika właśnie z  doświadczeń własnych, tylko ze stereotypów. Kiedy się z obcokrajowcami stykamy, to nie jest wcale tak źle.

To wtedy jest człowiek już.

To proszę powiedzieć, jako psycholog, dlaczego ulegamy tym ksenofobicznym stereotypom, skoro są bezpodstawne, bo nie mają uzasadnienia w naszych doświadczenia.

Byłem na takiej naradzie, gdzie było kilkadziesiąt organizacji pozarządowych i zastanawialiśmy się nad programami integracyjnymi z pewnym wyprzedzeniem, na rok przyszły. Ludzi, którzy są pozytywnie nastawieni, jako jednostki, ale też właśnie jako organizacje, stowarzyszenia, fundacje jest w Polsce nadal sporo. Natomiast mówimy o jakieś takiej masie krytycznej, powiedzmy statystycznego Polaka, który słucha mediów i słucha polityków i ogląda obrazy w mediach. Moim zdaniem media niestety pokazują jednostronnie obrazy, które są rzeczywiście trudne i może, bez komentarza, szokujące. Właśnie z Budapesztu z granic między Węgrami, gdzie rzeczywiście jest bardzo dużo ludzi, jest chaos, jest agresja i to, jeśli się na to patrzy, to rzeczywiście można się strachu najeść.

To może być podstawa do obaw. A co może być największym problemem dla adaptacji tych uchodźców w Polsce. Wrogość otoczenia nasza - względna, bo nie oparta, jak na razie na własnych doświadczeniach, czy odmienność kulturowa tych ludzi?

Ukraińcom jest łatwiej językowo i kulinarnie, ale też z Ukraińcami mamy inne - poprzez granicę, problemy. Z Syryjczykami nigdy konfliktów historycznych nie mieliśmy i pod tym względem jest łatwiej. Natomiast rzeczywiście, wiele spraw dotyczących codziennych relacji między ludzkich, kontaktów kobieta-mężczyzn, młodsi-starsi, to wszystko są rzeczy, które inaczej tam wyglądają, ale do tego są specjaliści i do tego będą specjaliści. Będzie w Warszawie opracowany cały program integracyjny przez specjalistów, do których należę, on będzie nakierowany nie tylko na uchodźców, którzy tutaj przyjeżdżają, ale również na społeczności. Również na szkoły, nauczycieli, dzieci, i tak dalej...

W dwie strony?

Absolutnie w dwie strony, dlatego, że każdy proces adaptacyjny jest dwustronny.

Jasne, proszę powiedzieć, jakie znaczenie mają różnice religijne, w tym procesie adaptacyjnym. Obawa przed stereotypem muzułmanina, islamu w ogóle, mają znaczenie deklarowane czy rzeczywiste?

 Tu Pana zaskoczę, ale już mam tę odpowiedź przygotowaną przez dość liczne badania. Problem dzisiaj w Europie jest taki, że główna oś konfliktu jest między islamem, który tak czy owak określa, że społeczeństwo jest przesiąknięte religią - oczywiście w tym wypadku islamem, a świeckim państwem, które jest państwem w zasadzie ateistycznym. I tutaj nie ma zbieżności...

Czy katolicy w Polsce i muzułmanie mają wspólny punkt odniesienia? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl