Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się ponowny proces dwóch domniemanych szefów oraz ośmiu członków tzw. łódzkiej ośmiornicy. Są oni oskarżeni m.in. o udział w związku przestępczym, zabójstwo i porwania biznesmenów dla okupu. Po odczytaniu aktu oskarżenia rozprawę odroczono do środy. Poprzedni proces trwał trzy lata.

W poprzednim procesie dwaj domniemani szefowie "ośmiornicy" zostali skazani na wieloletnie więzienie - Tadeusz M., pseud. Tato na 25, a Mariusz K. - na 15 lat pozbawienia wolności. Sprawa wróciła do Sądu Okręgowego, bo tak zdecydował ponad rok temu Sąd Najwyższy, który dopatrzył się "rażących uchybień" w wyroku.

Jeszcze przed rozpoczęciem przewodu sądowego, na wniosek prokuratora i obrońców, sąd umorzył postępowanie w stosunku do Mariusza K., Wojciecha S. i Sławomira M. w zakresie trzech czynów. Sąd uznał, że już zostali za nie prawomocnie osądzeni.

Umorzył także postępowanie wobec czterech głównych oskarżonych, w tym domniemanych szefów "ośmiornicy" za udział w związku przestępczym; zostali bowiem za to prawomocnie skazani w procesie dotyczącym tzw. wątku gospodarczego "ośmiornicy".

Nie uwzględniono wniosku obrońcy Tadeusza M., który wniósł o odroczenie rozprawy z powodu poważnych zaburzeń słuchu jego klienta. Mec. Michał Gąsecki przekonywał, że jego klient nie słyszy dobrze przebiegu rozprawy. Chciał także wydania opinii przez biegłego laryngologa, czy może on uczestniczyć w procesie. Sąd uznał, że wniosek zmierza do przedłużenia postępowania. Zwrócił uwagę, że z badań wynika, iż dobór odpowiedniego aparatu słuchowego umożliwi oskarżonemu lepsze słyszenie.

Mec. Gąsecki zapowiedział też, że zwróci się do Fundacji Helsińskiej o monitorowanie przebiegu procesu, bo - w jego ocenie - przewodniczący wydziału wchodzi w kompetencje składu orzekającego.

Po odczytaniu aktu oskarżenia rozprawę odroczono do środy. Poprzedni proces trwał trzy lata; teraz obrońcy także spodziewają się długiego procesu.

Ośmiu oskarżonych odpowiada z wolnej stopy; aresztowani nadal są: uważany za "prawą rękę" szefów mafii Krzysztof J., ps. Jędrzej, oraz Wojciech S. W lipcu ub. roku obaj domniemani szefowie po ponad 10 latach wyszli z aresztu po wpłaceniu kaucji w wysokości 400 i 200 tys. zł. Mają także dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

Prokuratura oskarżyła gangsterów m.in. o udział w związku przestępczym, współudział w zabójstwie znanego przestępcy Ireneusza J., ps. Gruby Irek, którego zastrzelono w Wigilię 1997 r., oraz zlecenie zabójstwa Nikodema S., "Nikosia" - domniemanego szefa trójmiejskiego świata przestępczego. Grupie zarzucono też uprowadzenia trzech biznesmenów, za których wymuszono okupy w łącznej wysokości ponad 3 mln zł. "Jędrzej" odpowiada także za głośną ucieczkę z łódzkiego sądu w 2002 r.

W pierwszym postępowaniu oskarżonych było 13 osób. W czerwcu 2006 r. - niemal po trzech latach procesu - Sąd Okręgowy w Łodzi skazał ich na kary od 25 lat do 10 miesięcy więzienia. 25 lat dostali domniemany szef grupy Tadeusz M., pseud. Tato, oraz "Jędrzej". Drugi domniemany szef Mariusz K. - 15 lat więzienia. Wobec pozostałych oskarżonych orzeczono kary od 10 miesięcy do 11 lat pozbawienia wolności.

Od tego wyroku odwołali się obrońcy 10 oskarżonych. Apelację w sprawie trzech mężczyzn wniosła także prokuratura, która dla "Taty" i "Jędrzeja" domagała się dożywocia. W październiku 2007 r. Sąd Apelacyjny utrzymał niemal wszystkim oskarżonym kary, choć zmienił nieco wyrok - przede wszystkim wyeliminował zarzuty udziału w związku przestępczym. Uznał też, że zabójstwo "Grubego Irka" było wynikiem jednorazowego spisku, a nie działaniem zbrojnej grupy.

Po kasacji obrony w lutym ub. roku Sąd Najwyższy stwierdził "rażące uchybienia" i uchylił wyrok. SN uznał, że ławnicy orzekający w sądzie okręgowym nie mieli dopuszczeń do tajemnic państwowych i nie mogli poznać całości zeznań świadków incognito. Za inne uchybienie SN uznał orzekanie w sprawie przez sędzię Annę Marię Wesołowską i kilku ławników, którzy orzekali wcześniej w innym wątku "ośmiornicy". W związku z tym - zdaniem SN - mogły powstać uzasadnione wątpliwości co do ich bezstronności.

Sprawa wróciła do Sądu Okręgowego w Łodzi. Tym razem poprowadzi ją sędzia, który dotąd nie sądził "ośmiornicy" a - według zapewnień przedstawicieli sądu - wszyscy ławnicy mają odpowiednie certyfikaty dopuszczeń do tajemnic państwowych.

Wcześniej szefowie "ośmiornicy" zostali skazani prawomocnie na kary od 9 do 5,5 roku za kierowanie związkiem przestępczym, który wyłudzał towary i dokonywał oszustw podatkowych.

Łódzka "ośmiornica" to związek przestępczy, wykryty przez organa ścigania w 1999 r. Wtedy też zatrzymani i aresztowani zostali jej domniemani szefowie. Według prokuratury grupa zajmowała się przestępstwami gospodarczymi i podatkowymi, ale miała też na koncie zabójstwa, napady i uprowadzenia dla okupu. W wyniku jej działań Skarb Państwa miał stracić co najmniej kilkadziesiąt milionów zł. Rozbicie grupy było możliwe dzięki zeznaniom świadka koronnego, Marka B., ps. Rudy. Ze względu na rozmiary śledztwa, sprawę podzielono na kilka wątków. W sumie oskarżono ponad 200 osób; większość procesów zakończyła się prawomocnymi wyrokami. Kilka z nich wciąż jednak trwa.