Ksiądz Roman K., oskarżony o bezprawne przebywanie w klasztorze sióstr betanek w Kazimierzu Dolnym, odmówił publicznego przeproszenia zakonnic i wpłacenia nawiązki na rzecz lubelskiego hospicjum. W tej sytuacji nie dojdzie do umorzenia procesu duchownego. Rozprawa będzie się toczyła normalnym trybem.

Ksiądz w żaden sposób nie uzasadnił swojego stanowiska. Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na styczeń.

W 2007 roku ksiądz Roman K. wbrew woli władz kościelnych przebywał wśród zbuntowanych betanek w kazimierskim klasztorze i nie opuścił go nawet mimo wyroku sądowego nakazującego eksmisję. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Sąd dwukrotnie kierował tę sprawę do mediacji, ale w obu przypadkach nie dała ona rezultatu. Na początku grudnia po nieudanej drugiej mediacji proces miał ruszyć, jednak betanki wniosły o warunkowe umorzenie postępowania.

Sprawa ks. Romana K. jest związana z konfliktem, jaki powstał w zakonie betanek kilka lat temu. Według władz kościelnych była przełożona generalna podejmowała decyzje pomijając obowiązujące w zakonie zasady, kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła.

Betanki nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej i zostały wykluczone z zakonu. Władze zakonne wystąpiły do sądu o eksmisję byłych sióstr z klasztoru. 10 października 2007 r. komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic oraz ks. Romana K., który przebywał w klasztorze.

Ks. K. jest jedynym oskarżonym w tej sprawie. Postępowanie wobec byłej przełożonej zostało umorzone z powodu śmierci kobiety.