Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces Łotysza, który prowadząc pod wpływem alkoholu ciężarówkę, we wrześniu 2010 roku doprowadził do śmiertelnego wypadku. W wyniku zderzenia zginęła 3-osobowa rodzina.

Zarówno w śledztwie, jak i dziś przed sądem, 50-latek przyznał się zarówno do spowodowania wypadku, jak i tego, że prowadził pod wpływem alkoholu. Na sali sądowej nie chciał składać wyjaśnień. Przeprosił jedynie rodzinę zmarłych. Żałuję tego, co się stało. Nie oczekuję, żeby mi przebaczyli, ale chciałbym bardzo przeprosić rodziny zmarłych"- mówił po rosyjsku Martins K. Na sali byli bliscy ofiar wypadku, m.in. matka zmarłej kobiety oraz siostry małżonków.

Wypadek wydarzył się 6 września koło Jeżewa, przy zjeździe do miejscowości Pajewo na trasie do Warszawy. Kierowana przez Łotysza scania najechała na tył auta osobowego, które oczekiwało aby skręcić w lewo. Uderzony samochód został obrócony i wepchnięty na przeciwny pas ruchu, wprost pod nadjeżdżającą inną ciężarówkę. W wypadku zginęło małżeństwo z 17-letnim synem.

Łotewski kierowca wiózł z Estonii do Czech transport 17 ton kabli. Dokładnie nie wiadomo, jak dużo alkoholu wypił, zanim wieczorem 6 września 2010 roku wyjechał na trasę w kierunku Warszawy z jednej z podbiałostockich stacji benzynowych. Późniejsze badania wykazały, że tuż po wypadku miał ponad 2 promile alkoholu, a stężenie jeszcze rosło.