Nowe posiłki wojska i policji przyjechały wcześnie rano na granicę polsko-białoruską koło Usnarza Górnego w województwie podlaskim. Po stronie białoruskiej od około trzech tygodni koczuje grupa imigrantów. Wolontariusze informują o występowaniu u nich problemów zdrowotnych.

Po godzinie szóstej na granicę polsko-białoruską przyjechał duży samochód ciężarowy. Przywiózł żołnierzy, którzy wspomagają straż graniczną i policję w pilnowaniu odcinka granicy przed nielegalnym przejściem na teren Polski cudzoziemców przebywających po białoruskiej stronie. Około godz. siódmej na miejsce przyjechało również kilka policyjnych radiowozów. Jak informuje dziennikarz RMF FM Grzegorz Kwolek, nie są to raczej dodatkowe siły, a zaplanowana wcześniej rotacja. 

Wolontariusze z fundacji Ocalenie, którzy mieszkają w miasteczku namiotowym po polskiej stronie granicy, informują, że koczujący skarżą się na problemy zdrowotne. Według informacji przekazanych poprzez tłumaczkę - część z nich ma gorączkę i krew w moczu.

Aktywiści za pomocą lornetek obserwują, co dzieje się w obozowisku migrantów, notują działania wojska, policji i straży granicznej.

Na szczęście nie sprawdziły się nasze obawy, że policja zechce nas stąd usunąć. Wczoraj przyjechało dużo policjantów i żołnierzy, myśleliśmy, że przyjechali po nas - mówi jedna z wolontariuszek.

Białorusini dostarczają jedzenie imigrantom

Kilka godzin temu straż graniczna opublikowała filmy, które mają pokazywać dokarmianie migrantów przez stronę białoruską. 

Straż graniczna regularnie patroluje drogi wzdłuż granicy polsko-białoruskiej, szczególnie między Usnarzem Górnym a Krynkami.

Kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej

Od około trzech tygodni po białoruskiej stronie granicy koczuje grupa migrantów. Przejście do Polski uniemożliwiają im straż graniczna policja i wojsko.

Według informacji straży granicznej w obozowisku jest 24 osób z Iraku. Fundacja Ocalenie zapewnia z kolei, że są to 32 osoby z Afganistanu. Jej pracownicy, a także wolontariusze, który są w Usnarzu Górnym, komunikują się z imigrantami przez megafony. 

Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski i krajów bałtyckich ocenili, że kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć.

Komisja Europejska uważa, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie jest kwestią migracji, lecz agresji na Polskę. KE już rozpoczęła przygotowania kolejnego pakietu sankcji przeciwko reżimowi w Mińsku właśnie w związku z tym celowym wywoływaniem kryzysu migracyjnego.

Według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Polska musi zapewnić koczującym przy granicy imigrantom żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. 

Białoruś odmówiła jednak Polsce zgody na wpuszczenie na jej terytorium konwoju z pomocą humanitarną dla migrantów.