​Nie będzie ministerialnego finansowania terapii dzieci chorych na padaczkę lekoodporną. Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu przerwano nowatorską terapię polegającą na leczeniu dzieci komórkami macierzystymi. 31 maja w szpitalu odbył się nawet protest rodziców, wszystko ze względu na brak funduszy.

​Nie będzie ministerialnego finansowania terapii dzieci chorych na padaczkę lekoodporną. Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, w Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu przerwano nowatorską terapię polegającą na leczeniu dzieci komórkami macierzystymi. 31 maja w szpitalu odbył się nawet protest rodziców, wszystko ze względu na brak funduszy.
Zdjęcie ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że nie może przyznać dotacji celowej, bo środkami na terapie dysponuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

"Ministerstwo Zdrowia nie ma możliwości wsparcia tej terapii. Środkami na finasowanie terapii z zastosowaniem komórek macierzystych dzięki rekomendacji Ministerstwa Zdrowia dysponuje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Minister zdrowia nie ma możliwości przyznawania dotacji celowych na działania w zakresie badań naukowych, w tym terapii eksperymentalnych. Taką możliwość ma jedynie minister nauki i szkolnictwa wyższego".

O pieniądze zapytaliśmy wicepremiera Jarosława Gowina. Od pana dowiaduję się o tym problemie. Na razie uczelnia nie informowała mnie o tej sprawie - powiedział naszemu reporterowi Gowin.

Namnażaniem komórek i finansowaniem całego projektu zajmuje się Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, które twierdzi, że projekt jest realizowany zgodnie z planem.

Natomiast według niektórych rodziców, termin podania komórek ich dzieciom minął nawet pół roku temu.

Rodzice protestowali w minioną środę

Chodzi o to, aby terapia zachowała ciągłość, tej niestety brakuje - mówili wówczas rodzice chorych dzieci. 

My w tej desperacji, rodzice chorych dzieci w desperacji - ja przepraszam przez łzy to mówię - poszliśmy błagać męża pani premier Beaty Szydło, poszliśmy.. ustaliliśmy, że jest dyrektorem, poszliśmy i błagaliśmy go o pomoc. Czy tak ma wyglądać ta pomoc? - mówiła pani Ewa, mama 7-letniego Roberta.



(łł)