Firmy komunikacyjne twierdzą, że od roku nie mogą doprosić się uregulowania prawnego kwestii wyrywkowych badań kierowców miejskich autobusów na trzeźwość. Urząd Ochrony Danych Osobowych, rok temu uznał, że nie pozwala na to artykuł 17 Ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Dane z badań alkomatem zakwalifikował jako dane o stanie zdrowia, których pracodawcom przechowywać, ani przetwarzać nie wolno. Od tego momentu zaczęły się problemy.

Na zadane przez reportera RMF FM Krzysztofa Kota pytanie o możliwość wyrywkowych, prewencyjnych badań UODO odpowiada: "UODO stoi na stanowisku, że obecne regulacje nie dają pracodawcom podstaw do samodzielnego badania pracowników alkomatami. Podkreślenia wymaga jednak fakt, że to nie regulacje RODO, czyli ogólne rozporządzenie o ochronie danych osobowych sprzeciwiają się badaniom pracowników alkomatami przez pracodawców. RODO odsyła do krajowych przepisów szczególnych, a te nie dają odpowiednich podstaw pracodawcom. Tak więc w interesującej Pana sprawie nie chodzi nawet o interpretację istniejącego prawa, ale o brak odpowiednich regulacji w krajowych przepisach" - czytamy w odpowiedzi na pytanie.

Artykuł 17 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi dopiero, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu alkoholu albo spożywał alkohol w czasie wykonywania obowiązków służbowych, to kierownik zakładu pracy lub osoba przez niego upoważniona mają obowiązek niedopuszczenia takiej osoby do pracy. UODO staje więc na stanowisku, że taki zapis wyklucza badanie prewencyjne, wszystkich. W skrócie urząd dostrzega problem, braku odpowiednich regulacji w krajowym porządku prawnym i cały czas jest w kontakcie z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz innymi resortami. "Przedstawiciele UODO uczestniczą w pracach prowadzonych wspólnie z MRPiPS by przygotować rozwiązania pozwalające na przeprowadzanie przez pracodawców kontroli trzeźwości pracowników przy jednoczesnym poszanowaniu ich dóbr osobistych" - odpowiada UODO.

Związane ręce przedsiębiorców

Zgodnie z tą wykładnią pracodawcy a w tym przypadku chociażby Zakłady Miejskiej Komunikacji nie mogą i nie powinny wykonywać badań, ale jak ich nie robić? - pyta Dorota Kacprzyk z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej. W 2016 roku wspólnie udało się wypracować schemat działania, który przedsiębiorstwa stosowały, jednak w kontekście opinii UODO to wszystko może być zakwestionowane. Mało tego jest całkowita luka prawna dotycząca badaniu przez pracodawcę na obecność środków odurzających - dodaje prezes Kacprzyk. Od roku trwa wymiana pism Izby z Ministerstwami - Zdrowia, które odpowiada za Ustawę o wychowaniu w trzeźwości oraz Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Była również korespondencja bezpośrednio do Kancelarii Premiera.

Chcemy, żeby ta kwestia wreszcie została jednoznacznie uregulowana. Policja nie będzie w stanie przecież skontrolować prewencyjnie 20 tysięcy kierowców komunikacji miejskiej w Polsce, którzy wyjeżdżają na ulice miast
- podkreśla Dorota Kacprzyk z IGKM. Pracodawcy muszą mieć możliwość legalnego przebadania pracowników, bez naginania, czy obchodzenia prawa. Każda sytuacja na niekorzyść pracownika, będzie powodowała, że pójdzie do sądu. A sąd zakwestionuje samą legalność badania.

Przewoźnicy kombinują

Przewoźnicy radzą sobie jak mogą. Np. w Krakowie każdy kierowca musi wyrazić zgodę  na badania, żeby być przyjętym do pracy. Zarówno na obecność alkoholu jak i narkotyków. Jeśli by ją później wycofał będzie zwolniony- nawet jeśli sprawa miałaby trafić do sądu mówi Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK. Oczywiście od takiego wyroku byśmy się odwoływali, ponieważ bezpieczeństwo stawiamy ponad wszystko - podkreśla.

W Lublinie badania również się odbywają. Tam z kolei na podstawie regulaminu zakładowego. Z pełną świadomością, że legalność badania może być podważana - mówi Tomasz Fulara prezes lubelskiego MPK. Znam sytuacje z kraju, gdzie sądy wydawały orzeczenia, że przeprowadzanie badań na trzeźwość przez pracodawców uznane było za niezgodne z ustawą. Boimy się tego, ale badamy. Mamy z tego zrezygnować? - pyta prezes Fulara.

Nie wszyscy jednak chcą ryzykować. MZK w Oświęcimiu wstrzymało badania, ponieważ kierowcy nie chcieli podpisywać oświadczeń - mówi prezes Bożena Fraś. W sytuacji, gdy jeszcze w tamtym roku brakowało kierowców do pracy nie mogłam ryzykować konfliktu. Przyjęliśmy system wzywania policji, gdyby pojawiły się jakieś podejrzenia w stosunku do kierowcy - dodaje.

Oczekujemy jednoznacznych przepisów, które uregulują kwestię badania prewencyjnego kierowców zarówno w kwestii alkoholu jak i narkotyków - mówi Tomasz Fulara, prezes MPK Lublin. Przecież nikt nie ma wątpliwości, że to jest konieczne. My jako firmy jesteśmy do tego przygotowani i my to robimy. Chcielibyśmy, że nie mogło być to podważane. I jednocześnie, żebyśmy nie musieli obawiać się kar orzekanych przez sądy za to, że przebadaliśmy kierowcę - dodaje Fulara. Takie rozwiązania są w interesie wszystkich.

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych popiera stanowisko Izby Gospodarczej Transportu Miejskiego podnosząc konieczność uregulowania tych kwestii. Chodzi przede wszystkim o profilaktykę, co powinno w znacznym stopniu wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa pasażerów.