Lech Kaczyński zaprosił premiera na środowy szczyt społeczny w Pałacu Prezydenckim. Szczyt poświęcony będzie kryzysowi finansowemu, a udział wezmą w nim przedstawiciele związków zawodowych, pracodawców i samorządowców oraz ekonomiści. Donald Tusk zaproszenie przyjął, choć nie bez ironii dodał, że szkoda, iż jego kalendarz ustalany jest za pośrednictwem mediów. Oficjalne zaproszenie zostało wysłane dopiero wieczorem.

Jeżeli pan premier się będzie dobrze czuł, to zapraszam - zadeklarował na wtorkowej konferencji prasowej we Wrocławiu Lech Kaczyński.

A Donald Tusk - choć o zaproszeniu dowiedział się od dziennikarzy podczas innej konferencji - zapowiedział gotowość do pojawienia się w Pałacu. Jeśli (prezydent) zdąży mnie do jutra zaprosić na szczyt, to jeśli to tylko będzie możliwe, oczywiście chętnie z tego zaproszenia skorzystam - powiedział. Dodał, że temat spotkania będzie na tyle ważny, że warto w tym wypadku przymknąć oko na etykietę.

Jak poinformował później szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, we wtorek wieczorem wystosowane zostało oficjalne zaproszenie do szefa rządu.

Prezydent chciałby także, aby premier wspólnie z nim poleciał w niedzielę na unijny szczyt do Brukseli. Kolejnego wspólnego lotu nie należy się jednak spodziewać. Rządowy tupolew zostanie oddany do dyspozycji Lecha Kaczyńskiego, a Donald Tusk poleci wcześniej, czeka go bowiem spotkanie Grupy Wyszehradzkiej.

Do spotkania najważniejszych osób w państwie dojdzie więc dopiero w Brukseli, gdzie na sali obrad przygotowano tylko… jedno krzesło. Ale kolejnej awantury ma nie być, bo rząd poprosił już Czechów o dostawienie dodatkowego. Na razie jednak brak ostatecznej odpowiedzi w tej sprawie. Można się natomiast spodziewać, że nawet jeśli panowie obok siebie usiądą, to atmosfera nie będzie najlepsza. Donald Tusk dość ostro zareagował na wypowiedzi prezydenta w sprawie wejścia Polski do ERM 2. I w środę - podczas spotkania z Lechem Kaczyńskim - zamierza go poinformować, że to rząd ponosi odpowiedzialność za sytuację gospodarczą.