Prezydent jest gotów rozmawiać z każdym na temat amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce, także z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim - zapewnia szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak. Wyciek zapisu fragmentu ostatniej rozmowy Kaczyński-Sikorski wskazuje na to, że nie są to łatwe spotkania.

Prezydent zaprasza do rozmowy wszystkich zainteresowanych bezpieczeństwem narodowym Rzeczypospolitej Polskiej. Nikogo nie wykluczając, nikogo nie wybierając – przekonywał w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Smółką Władysław Stasiak. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zaznaczył, że takie spotkanie jest możliwe w każdej chwili. Także w weekend, poza godzinami pracy prezydenta.

Podobno taka gotowość do rozmów - jak mówi się nieoficjalnie - była także po stronie szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale na rozmowy miał się nie zgodzić premier Donald Tusk. Jak napisał „Dziennik”, szef dyplomacji od rana próbował umówić się wczoraj z prezydentem, żeby łagodzić sytuację. Półtorej godziny przed rozmową zadzwonił do pałacu i zapowiedział, że nie może przyjechać, bo na jego spotkanie z prezydentem nie godzi się premier.

W piątek „Dziennik” opublikował stenogramy tajnych rozmów między Kaczyńskim a Sikorskim, podczas których doszło do ostrej wymiany zdań między prezydentem a ministrem. A o tym, co decyduje o klauzuli tajności Marek Smółka rozmawiał z Władysławem Stasiakiem:

BBN chce teraz, by prokuratura wyjaśniła, kto odpowiada za przeciek. Wczoraj szef Biura wysłał pocztą doniesienie w tej sprawie. Na razie jednak nie ma pewności, czy w ogóle doszło do złamania prawa. Właściwy organ powinien wyjaśnić, czy - po pierwsze - doszło do popełnienia przestępstwa i ewentualnie ustalić odpowiedzialność za to - mówi Stasiak. Źródła przecieku mogą być tylko dwa, albo BBN albo Sikorski.

Kto stoi za przeciekiem?

Teoretycznie na ujawnieniu zapisu rozmowy mogłoby zależeć Sikorskiemu, ale - jak twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM prof. Jadwiga Staniszkis - szef MSZ-u nie byłby tak nieodpowiedzialny, by informować media o przebiegu tajnej rozmowy z prezydentem. Sikorski musiał sobie zdawać sprawę, że to (przeciek - przyp. red.) tylko pogłębi wrogość i utrudni zrealizowanie wielu rzeczy - uważa prof. Staniszkis:

Swoją teorię na temat przecieku ma Marek Siwiec, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Uważa, że gdyby to ludzie prezydenta podsunęli prasie treść rozmowy, Lech Kaczyński wyszedłby na polityka niekompetentnego, ogarniętego obsesją spisku. Osobiście obstawiam więc ministra Sikorskiego (jako źródło przecieku – przyp. red.) – mówi Siwiec reporterowi RMF FM Markowi Smółce: