20 tysięcy złotych domaga się była urzędniczka Kancelarii Prezydenta za - jej zdaniem - niesprawiedliwe zwolnienie z pracy. Kobieta twierdzi, że zrobiono z niej kozła ofiarnego, gdy wyszło na jaw, że ktoś dał do podpisania Lechowi Kaczyńskiemu zgodę na odznaczenie orderem Wojciecha Jaruzelskiego - pisze "Dziennik".

Wiosną 2006 roku głośna stała się sprawa wręczenia przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyża Zesłańców Sybiru autorowi stanu wojennego, generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu. Ówczesny szef prezydenckiej kancelarii Andrzej Urbański przekonywał, że głowa państwa padła ofiarą "sabotażu". Wniosek o odznaczenie Jaruzelskiego mieli celowo podłożyć pracownicy Kancelarii z "wieloletnim stażem".

Kilka miesięcy później wypowiedzenie z pracy dostała Maria Ryszkowska, ekspert z biura kadr i odznaczeń Kancelarii Prezydenta, oraz dwie podległe jej pracownice. Powodem było nie naruszenie obowiązków, ale "zmiany reorganizacyjne w Kancelarii Prezydenta".