Prezydent nękanej krwawą wojną domową Liberii Charles Taylor udał się w zeszłym tygodniu do Libii, skąd powrócił do kraju z partią broni i amunicji. Miała być ona wykorzystana w wojnie domowej, w celu utrzymania władzy – donosi "Washington Post".

Z powodu złej pogody prezydent musiał opóźnić powrót do Liberii i był nieobecny na spotkaniu wyznaczonym na 1 sierpnia w Monrowii, gdzie miał rozmawiać z delegacją wysokich przedstawicieli państw zachodnioafrykańskich na temat jego ustąpienia. Współpracownicy Taylora wyjaśniali jego nieobecność pobytem na

prowincji, w mieście Buchanan.

Według dziennika drugi samolot z nową dostawą libijskiej broni wylądował na międzynarodowym lotnisku w Monrowii, stolicy kraju, w nocy ze środy na czwartek. Ładunek ten został jednak przechwycony przez żołnierzy zachodnioafrykańskich sił pokojowych. Boeing 707 z ładunkiem broni był pilotowany - według świadków - przez arabską załogę.

W czwartek Charles Taylor zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska i przekaże władzę wiceprezydentowi Mosesowi Blahowi w poniedziałek. Jego ustąpienia domagają się rebelianci, którzy od tego uzależniają zakończenie trwającego już 14 lat konfliktu.

23:40