Nie mam powodów, żeby kajać się co tydzień ws. ofensywy jesiennej, bo wiem, że to stała się specjalność pani radiostacji - stwierdził na konferencji prasowej Donald Tusk, pytany przez reporterkę RMF FM o szumne zapowiedzi rządu ws. nowych projektów ustaw. Równocześnie przekonywał, że z legislacyjnej ofensywy swojego gabinetu jest "umiarkowanie zadowolony".

Pytanie, czy naprawdę ma się z czego cieszyć? Z zapowiedzianych w ramach ofensywy czterdziestu, a w porywach nawet pięćdziesięciu, ustaw, z rządu wyszły 24. Sejm uchwalił tylko sześć projektów. Reszta tkwi w komisjach. Uważam, że nawet jeśli nie jesteśmy w stanie sprostać waszym oczekiwaniom co do tempa prac, to ono i tak jest nieźle - tłumaczył się z tych faktów Tusk.

Niezłe tempo dotyczyło przede wszystkim ustawy dopalaczowej. Wystarczyło jedno posiedzenie Sejmu i ustawa jest. Szkoda tylko, że takiej determinacji zabrakło przy innych ważnych projektach. A Donald Tusk po to przecież przeprowadził się do Sejmu, by pilnować prac. Teraz mówi, że nie ma wpływu na wszystkich posłów. To ciekawe, bo kiedy chodziło o głośne akcje - jak hazard, dopalacze czy obcinane partyjnej kasy - ten wpływ miał.

Co więcej, premier oświadczył na konferencji prasowej, że od 1 września jego rząd skierował do Sejmu 64 projekty ustaw. To prawda. Tyle że jesienna ofensywa ruszyła... w październiku. Poza tym wielu projektów nie można nawet posądzić o związek ze słynną ofensywą, bo stanowiły np. jedynie dostosowanie polskiego prawa do prawa unijnego, a liczne inne projekty do Sejmu trafiły dopiero w grudniu.

Paweł Śpiewak: To była sztuczka PR-owska, z której nic nie wyszło

To, że akcja okaże się niewypałem, można było przewidzieć - tak o zapowiadanej rządowej ofensywie legislacyjnej mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Tomaszem Skorym socjolog i były poseł Platformy Obywatelskiej Paweł Śpiewak. Podejrzewałem, że się tak skończy, jak się skończyło - to znaczy, że Tusk będzie unikał podejmowania jakichś radykalnych kroków przed wyborami parlamentarnymi. To nie znaczy, że po wyborach w 2011 roku coś się w tej dziedzinie zmieni - dodaje Śpiewak.

Jak mówi, ma wrażenie, że jest pewien problem bardzo poważny - taki niedowład myślenia strategicznego, wyraźnego stawiania celów, przed którymi stoi państwo. I oczekiwałbym, że to nie będą kampanie ustaw nieokreślonych, tylko że to będzie realne mówienie na temat tego, jaka jest hierarchia spraw, co trzeba załatwić.

Ofensywę legislacyjną rządu Paweł Śpiewak podsumowuje krótko: To była sztuczka PR-owska, z której nic nie wyszło.